25 minut do rozpoczęcia lekcji więc idziemy do parku i cykamy sobie sweet fociaszki, a co!
Szkoła w sumie nie najgorzej. Fajne wlecieć na religie i nagle przypomnieć sobie, że to moja kolei dziś dawać intencje, na spontanie 'pomódlmy się abyśmy wszyscy szcześliwie dotrwali do wakacji'... Tak, myślę już tylko o jednym, choć plany na wakacje praktycznie w proszku... Ale nie chce o tym myśleć. Dalej wf-wolna lekcja, polski-poprawa sprawdzianu, matma-przeżyłam!, angielski- test, historia, fizyka i biologia... 8 godzin w szkole, na szczeście ze szczęśliwym numerkiem <3 A otarłam się o śmierć, bo na biologii chciała mnie zapytać, dziękuję temu, kto ustala te szczęśliwe numerki <333. A i dziękuję mamie Oli, która odwiozła mnie do domu, kiedy na dworze była ściana deszczu, pioruny i błyskawice <3 Później do babci, a teraz dom i lekcje... przede mna jeszcze angielski, włoski i nauka na test z matmy.... za co?! Zazdroszczę tym, któzy jadą do Anglii, skubańce no!
A Rybak jest głupia! :///////
Narcia <3