Czas płynie Dziś nieubłaganie , siedzę gdzieś i proszę.
Mówiąc : kochanie zmieniaj wolniej zdanie .
Czasowa królowo ponad zegarami , śmiercionośnymi cyframi i dźwiękami.
Dawaj znać nocami choć raz mniejszymi ofiarami.
Znani Ci co mają gorsze zmiany.
Bo dawniej było coś więcej czego teraz nie znamy.
A my w samobójstwie obracamy metalowe plany.
Spotykając śmierć , która wciąż odkrywa rany.
Czytasz to bądź świadom , że to mój realny lament .
W labiryncie świateł zgubiłem odbicie z luster planet .
Ponad setki czynów zaczynałem złem krzsztuszącym.
Upadałem jak upadam na budynki w mieście płonącym .
Spadam jak anioł opisany w księgach , tyle że nie święty.
Dłoniom nie ufam bo nimi przysięgam .
Sięgam do góry dwoma palcami , gdzie chowa się prawda między obietnicami.
Moje skrzydła ucięte przez różne sztuczne pokazywane twarze.
Sam nie wiem kim jestem , zagubiony chłopak idący z bezkresem w parze.
Mnie zostawia wszystko czego dotknę i pokocham .
Mam manię monotoni w której ciągle moknę i się cofam.
I nie , że się nie staram poprostu nie jestem może tego wart ,tych ludzi .
Dla nich zaufanie to zabawa , a staranie często nudzi.
Może jestem zły lecz próbuję się nawrócić .
Patrzysz na to ty , próbując się może odwrócić.
Nie chcę już pomocy to kolejna skończona era.
Mocarstwo środka już pękło w elicie Imienia.
Tyle takich podobnych nazw jak nas bez wątpienia.
Mamy tętna , które biją w zbiorze mas odniesienia .
Chcemy wylotu do nieba by uwierzyć zaś.
A w przechświecie gwiazd , jest tak bardzo wiele .
Każdy chce wziąć jedną by zapomnieś siebie.
Mówisz zmienię coś , skończę z tym wszystkim.
Chcę czuć ulgę , skoczyć płacząc w powietrzu gdzie podmuch jest tak bliski co wieczór.
Myśląc kim jestem , teraz próbując się zabić .
Zawiśniesz przez chwilę bo wiesz , że kogoś zranisz.
Gdy sens będzie się mieszał ze strachem i tlenem .
Nieczego już nie cofniesz dla świata będziesz wspomnieniem ...
Pozwolisz Boże wtedy odejść , kiedy ja proszę o to ?
Przewale wszystko z trudem byleś nie powiedział słów " po co?"
Nie zastanawiał się i litował nad dłużnikiem.
Który tyle już spierdolił , szukając szczęścia jak tych liter .
Któremu starania nigdy nie wychodzą , czuje bezradność i samotność.
Wolę odejść z życia sideł , zanim usłyszę z czyiś ust - " nie chcę już , zostaw , idę , wolę wolność "
http://www.youtube.com/watch?v=Yl5cA7T34r0