nie teraz

Pokaż mi szczęście wśród tych co ciągle kłamią.

Na lotnisku myśli latających jak anioł.

Pokaż mi ulice gdzie nie ma nigdzie zła.

Tam gdzie możemy odbić się razem od dna.

Jestem, sam , znów noi pisze w samotności.

Nie wskażesz mi już nic bo diabeł w psychice gości.

Agdzie Ci co patrzą na serce i rozum .

Nie ma ich bo obydwa od dawna same na morzu.

Zostaw mnie chce dziś sam i do końca.

Zaś opuszczony w ciemności zwracam się do słońca .

Nie chcę Cię bo już umieram z problemami.

Wolę widzieć cmentarz , rozmawiać tam z duchami.

Odpłynąć , skończyć ,skoczyć nie wracać.

A ty nie przepraszaj , daj spokój sam będę znów przepraszał.

Lubię ten stan smutku na twarzy od rana.

I tak nie pomożesz , bo blizna to już nie rana.

Kochasz tak wszystko sama? Nie , nie polecam stanu nie bijącego mięśnia.

Teraz ja kocham być sam w czarności tego miejsca...

Odchodzę nie udawaj , że mnie zatrzymujesz.

Pochodzę z miejsca gdzie tylko siebie znasz , oszukujesz i potrzebujesz.

to czym mnie ranisz nazywa się słowo.

Aw nim jak we mnie śmierć jest mową .

Od lat mówią mi , ciągle mówią ..

Wszystkie te dni porównuję z trumną.

Wszystko się zgadza gdy jestem tylko ja .

Słowo " sam " wpisane w moje DNA.

Myślisz że młody to dużo przed tobą.

przedemną coraz mniej umierając z tym tekstem .

Zyję niedzielą , sobotą modląc się by życie było krótkim testem.

Nie jestem poważny , mądry i dorosły.

Raczej naiwny , mocny , wzrosły frustrat.

Mroczny człowiek , więcej strat sam przed sobą.

życiowo wykońćzony z próbą w sobie.

nie ufam , zaufanie to rzecz względna.

Przed Tobą kochana za plecami wredna .

Myśl o mnie jak chcesz , to twoje zdanie .

Ja powoli posłucham , ostrożnie na tym planie .

Niewinny dzieciak zgubiony w sidłach melancholii.

Same litery , wzrotki bez melodii.

Szczyt tej parodii jest jeden od wieków.

Ja to jeden z wielu powtarzających się kaleków.

Miażdżących palce własnym długopisem .

Wiele walczacych z tym przegrało , bo chcieli z popisem .

Dzięki tobie Wznoszę się w dół , odbieraj to jak chcesz.

Bo zejdę w górę , gdy umrze płaczu deszcz.