Gdy ktoś biega z Tobą po stolicy, aby kupić Ci tampony, niewątpliwie wzbudza Twoje zaufanie.
Szczególnie, gdy dodatkowo nocami upija się z Tobą w klubach i dyskotekach, gdzie oboje wylewacie swoje głupie żale, wlewając natomiast zamiast tego pina colady zakrapiane wódką czy jack'y daniels'y z rumem w nieprzyzwoitych ilościach.
Gdy spotykasz takiego kogoś pół roku później na ulicy i w odpowiedzi na pytanie 'Gdzie lecisz?', odpowiadasz, że 'Do chłopaka, wiesz...? Tego, którego tak nie cierpiałam w maju.', on z całkowitą pewnością myśli, że jestem nienormalna, komentując to słowami 'Można i tak...'. Bo kto normalny polubiłby na nowo faceta, który według moich irytacji był praktycznie głownym powodem niedożywienia dzieci w Afryce, zbyt wielkiego odsetka otyłych dzieci w reszcie świata, tsunami w Japonii, zbyt dużych ilości smogu w Chinach, fuj rządu, wojen domowych w Egipcie i Tunezji, problemów na tle religijnym, totalitarnej Korei Północnej, moich bólów głowy i mózgu, który nie czuje bólu? Nikt o zdrowych zmysłach.
Wypuszczaliśmy z ust całe stada ptaków, nie potrafiąc złapać ich za skrzydła. Z perspektywy czasu - śmieszy mnie to.
Choć wolałabym, żeby mnie nie śmieszyło, bo wtedy nie patrzyłabym w perspektywy czasu w przeszłość, w którą wolę nie patrzeć. Wolę nie próbować podsumowywać tego roku, który był najgorszym rokiem w mojej krótkiej historii. Niestety to ostatni dzień tego roku, a więc dzień, gdy wszyscy wręcz CHCĄ się podsumować, zachęcają Cię do takich masochiostycznych czynów kurtuazyjne media i inne. Tak więc...
Nie. Rób. Tego.
Nie podsumowuj i pozwól sobie żyć dalej w prawie niezmąconym spokoju.
BB
Jestem uzależniona od niewesołej muzyki.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika dresscode.