Odkopane gówienka to miłe gówienka.
Dzisiejszy dzień spod znaku chirurgii onkologicznej.
Koło się zamyka. Babcia, która pierwsza zauważyła, że jestem chora, dzięki kórej żyję i mam dwie nogi. A teraz ona wylądowała na onkologii, a patrzenie na to jest... ciężkie.
To, co starość i choroba robi z człowiekiem, jest brutalne. Gdy widzisz jak ktoś, kto zawsze ustawiał absolutnie wszystkich i biegał w eleganckich spódnicach, nagle jest wychudzony, zapadnięty, siny, spuchnięty, z błędnym wzrokiem, obdarty ze wszelkiej godności, zamiast mowy pojawia się niezrozumiałe mamrotanie, uporczywie domaga się słońca, a jego pamięć sięga trzydzieści sekund w tył. Maksymalnie.
A jedyne, co ty możesz zrobić, to siedzieć, głaskać i ze stoickim spokojem i bezgraniczną cierpliwością powtarzać "Babciu, nie ma słońca, jest zima, pada śnieg, jest styczeń, poniedziałek... Chcesz Gerberka...?".
Urodzony? (tak, nie; niepotrzebne
skreślić); dlaczego "tak" ? (uzasadnić); gdzie
kiedy, po co, dla kogo żyje? z kim się styka
powierzchnią mózgu, z kim jest zbieżny
częstotliwością pulsu? krewni za granicą
skóry? (tak, nie); dlaczego
"nie"? (uzasadnić); czy się kontaktuje
z prądem krwi epoki? (tak, nie); czy pisuje listy do
samego siebie? (tak, nie); czy korzysta
z telefonu zaufania (tak,
nie); czy żywi
i czym żywi nieufność? skąd czerpie
środki utrzymania w ryzach
nieposłuszeństwa? czy jest
posiadaczem majątku
trwałego lęku? znajomość obcych
ciał i języków? ordery, odznaczenia,
piętna? stan cywilnej odwagi? czy zamierza
mieć dzieci (tak, nie); dlaczego
"nie"?
Stanisław Barańczak, moja miłość od lat sześciu. Ostatni raz kochaliśmy się w maju, gdy bez tchu przemaglowałam tomik jego poezji. A dziś znów wpadł mi w ręce. Niektórzy mają kisiel w majtkach od Justina Biebera, ja natomiast jestem skrajnie nakręcona, czytając Barańczaka. Biedny, gdyby się dowiedział, pewnie by się wystraszył. Amen.
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika dresscode.