znowu kaszlam, znowu prycham, znowu wypluwam swe flaki a kaszel męczy mnie i powoduje dziwne nocne sny o czipsach o smaku sera cheddar z pikantną papryką zjedzonego na jednej z dwóch australii, ktore w ogóle to wyglądały zupełnie jak nie australia, a z jednej do drugiej były trzy godziny samolotem.
może to znak, może taki będzie nowy wymyślony przez kogoś smak lejsów !
absolutnie jestem niewyparzony harrym potterem, bo znowu odkrywam w sobie fazę na to, szczególnie jak stoję z S. na dworcu i mówię , że połowa tych dzieciaków tylko czeka zeby wskoczyć na peron 9 i trzy czwarte. TEż bym chciał, dlatego na stronie pkp szukam taniego interregio do hogwartu, najlepiej bez przesiadek, a jak już to tylko we włoszczowej.
mądry ostatnio też nie jestem , nie słucham mamy (mamo nie czytaj!) i piję wraz z antybiotykiem, co powoduje, że generalnie dużo mi nie trzeba, a że zazwyczaj dużo mi nie trzeba, to trzeba mi teraz jeszcze mniej, czyli "daj mi łyka żubra a dam Ci co chcesz", czy coś w tym rodzaju, proszę się ustawić w kolejce na lewo raz raz raz.
absolutnie czwartkowa woda przechodzi do historii, kiedy to koleżanka Asia , ogarnięta pasją do Filarów i męczona przez odwieczny problem : rura czy filar , wybrała filar, i popisowo spadła z podestu, zaprowadziła nas o trzeciej w nocy z MAciejem na ostry dyżur na Traugutta gdzie żule czekały już w kolejce na RTG a plan ich okradnięcia spalił na panewce. to twoja rura, to twoja rzeczywistość, bicz.
kiełczów piątkowy też bardzo lubię. Dobra rozkmina, Zuzia, dobra sałatka Kawa, dzięki Filipowi, że docenia moje krzywe poczucie humoru, Ruda, jeszcze zostaniesz drugą Antheą, Pierlik, pooglądamy jeszcze EZO TV :D.
dzisiaj i wczoraj powrót do rzeczywistośći. sobota: pomalowany pokój. pierwsza warstawa. kocham swoje prowansalskie wnętrza , gdzie bezchmurne niebo miesza się z musem jagodowym który pachnie wanilią <3
dzisiaj: odszedł ktoś mi bardzo cenny. :(
nowe placebo, z reedycji, czy czegoś takiego ich płyty ostatniej. nie wiem co sądzić.