`Ubrała ulubione szpilki, krótkie spodenki i bokserkę. Ciemne włosy opadały na jej opalone ramiona. Weszła na salę. Poczuła męskie spojrzenia, które lustrowały ją z góry do dołu. 'I dobrze, niech patrzą.' Myślała, idąc do przyjaciółek. Wypiły kilka kieliszków. Parkiet płonął żywym ogniem, gdy zaczęła tańczyć. Pewien chłopak nie odstępował jej na krok, wiedziała, że ten najważniejszy patrzy i cieszyła się jego towarzystwem. Jednak, gdy odwróciła się, żeby porozmawiać zobaczyła przed sobą swoje bóstwo. 'Co to za frajer?' Warknął. 'Co to za pytanie?' Zapytała sucho. Minęła go, ale złapał ją za ramię i przyciągnął blisko. Zaśmiała mu się w szyję. 'Zazdrosny?' Mruknęła kusząco. 'Jak cholera.' Powiedział w jej włosy. 'Masz pecha, kocie.' Szepnęła i przygryzła wargę. Po chwili mógł jedynie podziwiać jej ciało wtulone w innego faceta. 'Ty skurwysynie, spowodowałeś, że dotykając tego, który ze mną tańczy, mam ochotę rozpłakać się, jak małe dziecko.' Pomyślała setny już raz.
pozwalam ci już na każdy gest.
wcześniej może,ograniczałam się..
ale teraz pragnę,zapomnij się.
w nocy gwiazdy wyglądają pięknie,podobno.
wiem z doświadczenia,że to nie prawda.
najpiękniejsze gwiazdy da się dostrzec tylko
w Twoich ramionach.
przyrzekł mi coś,na zawsze.
nie znałam znaczenia tego słowa,bo
większość rzeczy,które były na zawsze..
kończyły się z dniem w którym inny
odszedł a ja 'umarłam'.
wytłumaczył mi,że na zawsze jest wtedy
kiedy trwa to do końca.
i on teraz walczy żeby trwało..
każdy mężczyzna jest magikiem.
potrafi oszukać oczy,żeby nie było widać prawdy.
serce oszuka tak,żeby było mu dane na zawsze.
powiedziałam,że jestem cała Twoja.
może byś się zajął swoją podopieczną ?
cisza.słyszę bicie jego serca. cisza. czuję dotyk jego dłoni.
cisza. chcę dotknąć jego ust,żeby poczuć jak smakuje życie.
cisza.
czuję,że żyję. życie ma cudowny smak.
nie jesteś moim tlenem.
tlen jest mi obojętny, to taka rutyna.
nie chcę go kochać,przytulać,całować.
nie chcę z nim spędzać każdego wieczoru.
nie chcę zasypiać w jego ramionach.
tlen a Ty to dwie inne sprawy..
Twoje ramiona są moim więzieniem..którego pragnę.
Siedziała na boisku. Ubrana w dresy i bluzę brata piła kolejne piwo. Z słuchawek dobiegał głos Ostrowskiego, a z jej ust ciche szepty. 'Gadasz do siebie?' Usłyszała nagle i jej ciało przeszył dreszcz. Ten głos rozpoznałaby wszędzie, nawet w najgorszym hałasie. Nie podniosła głowy. 'Nic Ci do tego.' Warknęła, wciąż patrząc w ziemię. Przykucnął i wtedy jego zapach oplótł się wokół jej ciała. Wstała, upuszczając butelkę. 'Po co przyszedłeś?!' Ryknęła na całe gardło. 'Uspokój się. Chciałem pogadać.' Szepnął, wyciągając rękę w jej stronę. 'Nie. Nie będziemy rozmawiać. A wiesz dlaczego? Bo kiedy Ty odwrócisz się i pójdziesz w swoją stronę, ja zostanę z dźwiękiem Twojego głosu w uszach i to ja będę wyć przez kolejne miesiące. A teraz spuść wzrok i wynoś się w końcu z mojego życia!' Brakowało jej powietrza. Chłopak zaczął iść w przeciwną stronę. 'Zostań.' Szepnęła z nadzieją, że nie usłyszy. Wrócił się. Zamknął jej ciało w żelaznym uścisku. Doskonale znała smak pożegnań.
siedzę w kącie, zapłakana..
i wiesz co? mogłabym tak siedzieć całą noc, do rana.
a przyjaciele?
po prostu ich teraz nie ma
czasami czujesz że boli,
może to serce,
ale przecież nie z miłości.
w twoich oczach chcę się kąpać jak będzie ciepło,
w twoje oczy chcę się patrzeć niczym w niebo.
chciałabym mieć kogoś, kogo kochałabym całym sercem,
uśmiech tej osoby zawsze poprawiałby mi humor,
nigdy nie byłabym smutna, ani samotna, bo spędzałabym
z tą osobą każdą chwilę, nie miałabym problemów,
nawet jeśli bym jakieś miała, to żyłabym z przekonaniem,
że dzielę je z kimś innym i wtedy stają się one mniejsze,
wszystko podzieliłabym na pół, tak żebym jedną połowę
miała ja, a drugą - kochana osoba, niestety nie ma tak,
bo co jeśli ta osoba mnie nie kocha?
mój rozum bronił mnie przed obcym ciałem,
Stała na wprost Niego i heroicznie ocierała twarz z łez. 'Tak po prostu wyjeżdżasz? Wszystko zostawiasz i jedziesz.' Mówiła ze szlochem w gardle. 'A co ze szkołą? Co z nami?' Ostanie pytanie spowodowało, że o mało się nie przewróciła. Podszedł do niej szybko i przytulił najmocniej, jak potrafił. Cała się trzęsła. 'Nie jedź. Błagam, nie zostawiaj mnie. Nie jedź, proszę.' Wylewała łzy w jego koszulkę. 'Cichutko...Przyjadę jeszcze kiedyś.' Musnął wargami jej mokre oczy. 'A co z nami?' Zapytała szeptem, jakby bała się odpowiedzi. Przyciągnął ją i pocałował. 'Nic...Nauczymy się żyć bez siebie, staniemy się mistrzami we wspominaniu. Co noc będę zasypiał z Twoim oddechem w słuchawce.' Znów posmakował jej ust. Odwrócił się w końcu i odszedł, zostawiając ją samą, bezsilną i słabą. Niebo oblało ją zimnym deszczem, słyszało jej krzyk.
'' W Twoich oczach niebo,
w Twoich oczach jest mój dom.
Pozwól mi choć jeden raz spojrzenie Twe skraść
Twa mocna dłoń mym domem jest, odpocząć w niej chcę.
Zatrzymaj czas, zatrzymaj nas
chwyć moją dłoń... ''