5. Firenze(czyli Polaki Psijaciel i Filipińczyk) cz.5.
Wytrzeszczyliśmy z Maćkiem oczy, po czym wybuchnęliśmy serdecznym śmiechem a młody włóczęga razem z nami z całą pewnością, oczekujący przed sekundą, takiej właśnie reakcji. Sonny naturalnie nie miał pojęcia o co się rozchodzi. Korzystając z zanoszącego się śmiechem audytorium, nasz aktor poszedł za ciosem i rubasznie podsumował nasze stereotypowo ubogie słownictwo ( na co najprawdopodobniej zasłużyła znakomita większość naszych turystów ).:
-Polaki kurwa BASTA! roześmiał się gestykulując.
Tak więc ponownie zaczęliśmy się śmiać, a także wymieszaliśmy kilka kluczowych słów którymi posługują się Włosi i też zakończyliśmy siarczystą bastą co z kolei rozbawiło naszego gościa.
Bezpieczny dotychczas Sonny został z nienacka zaatakowany:
- Iosono italiano, sono polaccae voi? Wskazał palem włóczęga mrużąc oczy.
Sonny od razu wyglądał nam na osobę nieufną i rozważną a uwaga Maćka na temat kłódek i żyletek, chyba tylko wyostrzyła jego czujność, więc bawił się trochę gorzej od nas i wydaje się, że raczej starał się gościa zbyć. (Nie wspominając po raz kolejny o niechętnie oddanych, starannie zrolowanych- DLA SIEBIE, fajeczkach).
- Polako odpowiedział tonem który wskazywał na to, że rozmowa skończona
Niestety reakcja była odwrotna niż oczekiwana, rozbawił żula do łez i co gorsza-nas też. (no bo wybaczcie mongoidalne rysy twarzy, wyraźnie skośne oczy akcent i ubiór były przeciwko niemu i jeszcze ten aparat na szyi:D)
Sam też stwierdził chyba, że ta próba była skazana na porażkę i też nerwowo zachichotał dodając:
-Italiano
Po raz kolejny chwilę tarzaliśmy się ze śmiechu, po czym zauważyliśmy, że to już koniec żartów ponieważ pytanie było natarczywie powtarzane a zrezygnowany Sonny odrzekł
-Australian&
Na co upierdliwy pytający odpowiedział:
-Polako? no ... Italiano? no .. Australian? noo... Czajnizee!
(w ostatnim określeniu pozwoliłem sobie na fonetyczne kalectwo, ze względu na konieczność przybliżenia wam jak prześmieszne były te oskarżenia).
Wszystko było jasne, Chińczyk i koniec, niczego innego nie da sobie ten facet wmówić. Niby Son dodał jeszcze Idonesian ale to było bez sensu, to on padł ofiarą i musiał sobie z tym radzić. Następne dłuugie, minuty minęły dla mnie i Maćka na leniwej sjeście, Sonnemu natomiast, na oganianiu się od męczącej muchy, która znalazła sobie nową zabawę czyli podkradanie z nienacka kapelusza, który Indonezyjczyk nosił na głowie i zakładanie go na własną (blee!). Co jakiś czas też zbierał z ziemi niedopałki papierosów, które sobie popalał aż do filtra, co było dość obleśne a także zdążył nam opowiedzieć, że swoje odsiedział w więzieniu dla tego po pierwsze, ma charakterystyczny tatuaż, a po drugie może zapomnieć o znalezieniu pracy.
c.d.n.