photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 21 SIERPNIA 2011

It's just me.

4. "Czasem słońce czasem deszcz cz2."

 

 stację Agip widzieliśmy ok 1-2km wstecz więc: albo w lewo; trzykrotna śmierć pod kołami, jakieś niesamowite skoki z plecakami przez wielki mur, albo śmierć pod kołami tylko raz a potem dżungla daleka jak okiem sięgnąć. Skoro już wiecie jak sytuacja wyglądała to czytajcie dalej jeśli nie rozrysujcie sobie to na kartce i przeczytajcie do tego momentu jeszcze 3 do 5 razy;D. Tak więc zostaliśmy wysadzeni przeleźliśmy na ten trójkąt żeby ocenić naszą tragiczną sytuację i 3 sekundy później nastąpiło urwanie chmury, ale nie takie jak dotąd tylko tym razem, to było oszalałe 3 x mocniejsze piekielne URWANIE chmur. nasze plecaki były niezabezpieczone, nie mieliśmy na sobie kurtek, nie mieliśmy w ręce parasola i dostawaliśmy w każdej sekundzie wiadro wody na głowy-nie mieliśmy dokąd uciec i gdyby nie załamanie nerwowe, to bym się z tego obrazka śmiał. Miny kierowców jeżdżących z każdej strony wokół nas, doskonale odzwieciedlały tę niesamowitą sytuację. Śmiech, wskazywanie palcami, szeroko otwarte usta w wyrazie niedowierzania, jakbyśmy właśnie uczestniczyli w jakimś rekordzie, zakładzie, surowej karze lub w grę wchodziło jeszcze jakieś reality show... Co prawda na mokre plecaki daliśmy osłony, pojawiły się kurtki na naszych i tak ociekających ciuchach, no i pojawił się nawet parasol który dodał nam jedynie komizmu, bo deszcz wdzierał się wszędzie a targający wiatr sarkastycznie wywinął parasol na kształt charakterystycznego grzyba, ale gorzej już być nie mogło. Nie mogło? nagle zatrzymał się obok nas radiowóz carabinierich, którzy obniżyli szybę i tym samym zmrozili zmrożoną już krew w naszych żyłach, chwilę później ciśnienie krwi uległo miarowemu spowolnieniu,  ponieważ uśmiani od ucha do ucha a zarazem zdziwieni, funkcjonariusze zapytali nas, przekrzykując szum ulewy co my tu robimy ? oraz czy mogą nam jakoś pomóc . Szok i poczucie skołowania ich przyjaznym nastawieniem sprawiłym, że powiedzieliśmy (tak śmiejcie się każdy z was by tak zrobił:P) że jest świetnie i niczego nam nie trzeba i że w ogóle jest super. Po czym odjechali. Decyzja musiała nastąpić, bo deszcz ustąpić nie zamierzał a zaczęło przewiewać okrutnie nasze przemoczone ciuchy. A więc w prawo. Tu pasuje piosenka Guns and Roses "Welcome to the Jungle" bo w istocie wbiliśmy się w nieprzebytą gęstą dżuglę chwaściorów i brnęliśmy przez nią jak muchy przez warstwy pajęczyn czy coś koło tego. Udało nam się wyjść z trójkąta i jakimś cudem przebrnąć przez kawałek drogi ale potem? Grecka tragedia. Może przed ulewą ciężko było się tędy przecisnąć, z prostego powodu którym było samo przeciskanie, ale wtedy przynajmniej nie lało. Teraz przeciskając się jednocześnie wciskaliśmy w siebie litry wody oraz pokrywaliśmy się ich kolorem, sokiem i owadami. Buty i spodnie powolutku grzęzły w rozmokniętej ziemi i glinie, a z czasem nabierały też tychże kolorów i tego konkretnie rodzaju brudu. Krok za krokiem, głuche chlupnięcia, czy jakby to tam nazwać ssąco mlaszczący miarowy dzięk, przypominający cmoknięcie, za każdym razem gdy popełniany był krok na przód a but z tym właśnie dźwiękiem, odrywał się od grząskiego błocka. Gdzieniegdzie zapadał się bardziej i trzeba było włożyć trochę więcej siły aby oderwać stopę i przemieścić się. Co jakiś czas wychodziliśmy na "światło dzienne" korzystając z prześwitów, tylko po to żeby zobaczyć, że za nimi jest jeszcze gorzej i jeszcze gęściej. Dziury i doły DOŁOWAŁY nas jak i rowy melioracyjne, odprowadzające wodę z autostrady wprost na nas. Uparcie trzymaliśmy się wzrokiem bandy autostrady i byliśmy absolutnie pewni że przed nami byli tu jedynie ludzie którzy stawiają billboardy w takich właśnie miejscach, gdzie nikogo się nie można spodziewać - to nikt nie zniszczy. Nie wiedziałem czy lepiej pozwolić brudowi czepiać się mnie i ociekać a mokrym włosom opadać na oczy, skoro i tak nic nie widać czy może iskać, badać się wciąż rękami, odgarniać włosy, odczepiać robaczki i kawałki krzaczorów -dbać o pozory i to były moje aktualne problemy. Czułem się podle i sądząc po minie Maćka on również. Nie było innego wyjścia. To była jedna z tych sytuacji życiowych, które wszyscy doskonale znamy "jesteś w połowie koszenia ogromnego pola trawy, to musisz iść tępo z kosiarką i skosić drugie pół". Wszedłeś na skałę bardzo wysoko i jeszcze się w nią nie wpiąłeś, dół jest 5 metrów pod tobą a wpinka 1-2m puścisz się to się zabijesz bądź w najlepszym przypadku połamiesz-czyli co? nie masz już odwrotu, albo jest on głupszym i o wiele trudniejszym wyjściem. No to szliśmy naprzód i to było w zasadzie piękne, bo to była jedyna rzecz jaka miała sen,s nie było innej-IŚĆ PRZED SIEBIE i tego typu kolejną myśl przerwało mi szeleszczące wydarcie się z dżungli a właściwie siebie , plecaka, towarzysza, i plecaka towarzysza yyy jeszcze ktoś? a nie to wszystko. Cóż przed nami ? wąskie pobocze ale pobocze iiiii? tak Agip! Stacja CPNu widnieje jak w promieniach na naszym horyzoncie. Niemal doszczętnie wyzuci z sił mokrzy brudni i spoceni doczłapaliśmy na stację :) ha! siedliśmy ciężko na jakichś krzesełkach przebraliśmy się w suche rzeczy i przekąsiliśmy conieco. Pani ze stacji wyraziła szczere zdumienie w jaki sposób dostaliśmy się pieszo na stację która pieszo jest absolutnie nieosiągalna i chyba było jej nas żal. Niemniej po chwili nastąpiła mobilizacja, bo wciąż otaczały nas deszcze i jakieś wstrętne fatum które kojarzyło mi się tylko z jednym "S1" -węzłem na terytorium Wiednia w ubiegłym roku -2 niezapomniane potworne dni kluczenia między Austrią (Wiedniem) a Słowacją (Bratysławą). Ale tłumaczyłem sobie to wtedy tak,że skrajne wyczerpanie nieciekawe widoki i niepogoda są testem osobowości później było już tylko bajecznie, bo na to zasłużyliśmy swoją wytrwałością-tak miało być i teraz -uczciwie . Chcieliśmy odpracować daninę tzn. odcierpieć swoje i czekaliśmy na sowitą nagrodę. W międzyczasie na nowo rozpętało się deszczysko i mimo naszej nieciekawej i zdecydowanie brudnej powierzchowności zostaliśmy zaproszeni do środka budynku stacji. Jak to do tej pory bywało, nastąpiło przejaśnienie i chwilowy upał który wykorzystaliśmy na warty. Pytaliśmy ludzi na zmianę gdzie jadą i czy nas wezmą. Dzięki temu szybko zorientowaliśmy się że nie jesteśmy w zbyt dobrym miejscu bo trzeba było gdzieś zawracać jechać w innym kierunku zmienić drogę i gdzieś równolegle biegła jakaś krajowa droga która była popularniejsza i jadąc w stronę Florencji kierowcy wybierali raczej tamtą drogę. Pierwszą nadzieją okazała się jakaś parka młody facet i jego dziewczyna, może "taka żona" ;D ? Ona wyraźnie chciała nas zabrać i nam pomóc, przestudiowała z nami mapę, dowiedziała się gdzie chcemy jechać i powiedziała gdzie jadą oni. Okazało się że wszystko do siebie pasuje. Taaa gdyby nie fakt, że on akurat sobie nie życzy obcych w samochodzie. Bo widzicie wcale nie trzeba znać wszystkich języków świata, kiedy robią Cię w konia mają to wypisane na twarzach. Oszukiwanie ludzi to osobny język i trudno to ukryć. Tak więc szczebiotała do niego szybko po włosku i otrzymywała jedynie krótkie twarde odpowiedzi. Kiedy jednak spoglądał na nas robił jakieś niejasne głupawe miny jakby ta cała sytuacja miała nas zakłopotać, albo jakby jego miała niedotyczyć. Chwilę później ona wyrecytowała nam po angielsku podyktowane przez niego kłamstwo że właściwie, to wcale nie jadą w kierunku o którym mówiła bo jej się pomyliło, biorąc pod uwagę układ autostrady, nawet jeśli by zawracali jak nagle twierdzili to i tak jechali by przez miejsce o którym rozmawialiśmy, jednakże, wskazała na gościa oczami, zrobiła przepraszającą minę, zatankowali i czmychnęli. Niedługo potem znaleźiśmy się w dość dziwnych realiach. Mnie osobiście takie rzeczy cieszą choć wiele się czyta o obozach pracy, łowcach organów, psycholach zboczeńcach itp. Wiele się czyta o Włoszech konkretnie-jako o kolebce zła tego typu oraz wiąże się tradycyjnie wszelką przestępczość z gangsterką i uściślając z funkcjonującą na terenie Italii włoską mafią. Tak więc, idzie facet o wyglądzie szeregowego "żołnierza" na usługach bossa. Podchodzimy do niego i pytamy czy by nas nie zabrał ze sobą w omawianym kierunku. On na to, że by nas wziął ale nie może o tym decydować bo zaraz przyjedzie jego Boss i musi go gdzieś odwieźć, ale obiecał zapytać. To JUŻ zabrzmiało co najmniej filmowo ale kiedy boss rzeczywiście zajechał, jego postać przeszła wszelkie moje wyobrażenia. Karnacja sycylijczyka bezlitosne czarne oczy,białka przekrwione, starannie zmierzwione włosy, solidny wąs, żabowata twarz, niska krępa postać regularnie rozlana w nienaggannym stroju, pasującym do zgromadzenia najważniejszych głów Cosa Nostry:D.

c.d.n.

Komentarze

trusskawkowo17 ładnie;)
+dodaję i zapraszam do mnie;*
22/08/2011 12:40:36
blessy xD
24/08/2011 0:02:17

Informacje o darrell


Inni zdjęcia: 1551 akcentovaLOST SOUL MAKE-UP *moje oczy* xavekittyxZ synem nacka89cwa:) nacka89cwa982 tennesseeline2025.07.30 photographymagicStatki wypływają rano bluebird11:* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja cooooooone