Ojej ależ ta matematyka była trudna..
Dzisiaj przechodziłam koło zapiekankowni i zapach, który zawsze wydawał mi się piękny wzbudził we mnie odruch wymiotny. Super. :D
Od trzech dni nie zjadałam nic słodkiego co w moich przypadku jest nie małym wyczynem.
Dzisiaj stwierdziłam, że mało jem. Nie tylko w tym czasie, gdy się odchudzam, ale zawsze. I nie chodzę wcale głodna, czego nie zauważyłam wcześniej zapychając się słodyczami, które były moją odskocznią od problemów. Stres, smutki, problemy wszystko zajadałam słodyczami. Teraz po prostu wolę wyładować się ćwicząc, a efekt jest ten sam, a nawet lepszy. Bo nie dość, że poprawia nam się humor dzięki endorfinom to jeszcze widzimy spadające centymetry/kilogramy. :)
Początkowo planowałam jeść 5 posiłków, ale myślę że 4 absolutnie mi wystarczają.
Śniadanie: płatki crunchy z mlekiem
Przekąska: banan
Obiad: ziemniaki, kurczak z cebulką, buraki
Kolacja: jeszcze nic, jak coś zjem to uzupełnię
Ćwiczyć dzisiaj nie będę :C
Buziaki