Za co Wy mnie chwalicie co? Za to ze rozwalilam miske? ale co w tym do pochwalenia? Czy to ze moje emocje, moja wscieklosc do tego stopnia we mnie wzrastaja ze mam ochote cos zniszczyc, zepsuc? To ze wczoraj tak zrobilam? I co w tym takiego radosnego, optymistycznego i slodziasnego? Jezu. Dziewczyny.
Dobra, dosyc tych pytan retorycznych ;/
Dzis wstalam dosc wypoczeta. Panie, poblogoslaw sen :] i tak trwajac przez chwile w blogiej wyspalnosci i glorii chwili, zaczelam wracac do rzeczywistosci. I juz w sumie nie mialam ochoty blogoslawic niczego. Jak wroce do szkoly to.. nie no, moze bede sie czula lepiej? Moze trzy razy gorzej?
Em, cos jeszcze chcialam dodac.. a. Foty robione wczoraj. Gorna ucieta, bo.. bo tak.