jutro wybory, a ja wiem, że to żaden wybór nie mieć czego/kogo wybierać, ale pójdę tam, bo to jakiś tam mój obywatelski obowiązek i uważam, że jeśli ktoś nie głosuje, ten faja z drutu i niech nie narzeka potem!! w ogóle kto nie głosuje, ten powinien być zbanowany u lekarza na NFZ, w darmowym szkolnictwie lub na autostradzie A1. nie głosujesz, nie poczuwasz się do obowiązku - jesteś d** nie obywatel i nic ci się od państwa nie należy!!
jednak fakt, iż nie ma z czego wybierać, pozostaje dla mnie bezdyskusyjny. bez względu na to, jakiej opcji będzie pan, jakiego koloru skóry - tak, w subtelne odcienie się bawimy - czy wyznania, w tym kraju nie zmieni się nic i co do tego nie mam wątpliwości. nic, co mogłoby satysfakcjonować szarego obywatela, na ten przykład wysokość pensji minimalnej czy dostęp do służby zdrowia. nie mam także wątpliwości, iż moje piękne, zaniedbane, zapomniane przez tubylczych i zamorskich inwestorów miasto Lublin również w żaden sposób nie zyska. dalej będzie to d**a Polski i Europy, pomimo, iż jest tutaj cała harmonia uczelni wyższych!! i pomyśleć, że za czasów Jagiellonów ten zaścianek Europy pełnił strategiczną rolę w handlu i polityce, to tutaj miała miejsce unia Polski i Litwy!! Nie w Warszawie!! Nie w Łodzi!! Nie w Katowicach!! w XXI wieku plany budowy szybkiej kolei omijają moje miasto szerokim łukiem. nie mam pytań.
pójdę sobie więc do tej urny bez zadnych specjalnych życzeń, oprócz tego, żeby nie było gorzej niż jest, ponieważ wiem, że zawsze może. olewającym wybory życzę miłej niedzieli i fascynujących doznań przed telewizorem, który jest tak samo pusty, jak ci, co go oglądają.
zdjęcie: carolineofhell, podłoga w zdewastowanym biurowcu w moim mieście, który mógł służyć wielu osobom jako miejsce pracy, ALE PO CO??!!