Siedzenie w zajebistym samochodzie. Tego się nie zapomina. Znak trzech diamentów na kierownicy i zapach samochodowej plastikowo-skórzanej nowości. Ustawiam tylne lusterko i odwracam głowę, aby daleko za tylną kanapą dostrzec koniec dość sporej skrzyni ładunkowej. Trzeba byłoby się nauczyć jeździć od początku - wycofywać, parkować przodem, tyłem, w kopercie. Patrzę przez przednią szybę, w lewe lusterko, w prawe i dopiero teraz widzę, jak szeroka jest ascetycznie zaprojektowana kabina. W miejscu, gdzie instynktownie kieruję wzrok do prawego lusterka, widzę schowek. Dwie dźwignie - ta druga zapewne ma coś wspólnego z napędem na 4 koła. Wiercąc się przez przypadek naciskam klakson. Wystarczyło usiąść i delikatnie podsunąć fotel. Czuję, że wszystko pasuje. Delikatnie zamykam drzwi. Tylko przekręcić kluczyk...
***