Właśnie dowiedziałem się,że dzisiaj jade z Panią i jej "kawalerem" na weekend na wieś, może to nie jest taka całkiem wieś, ale przynajmniej nie ma bloków
Oczywiście ,że wolałbym na rancho.
Mam nadzieję,że pójdziemy na długi spacer, tam są ekstra pola i jeszcze lepsze bażanty, jest też duży zalew,tylko nie wiem czy Pani mi pozwoli popływać. Myślę,że nie będe jej pytał o zgodę.Na pewno nie ma nic przeciwko,bo przecież już słońce świeci a to najlepszy znak ,że jest ciepło i można pływać, chociaż odnoszę wrażenie,że ona uważa inaczej..Ale wiadomo ludzie są dziwni,a szczególnie ona
Na zdjęciu z kumplem-zajęczym dzieckiem,które ja,sam uratowałem.Może faktycznie tarzanie się w zającu nie jest najlepszym pomysłem,a tym bardziej w dwóch małych zającach,ale przynajniej Pani odrazu zareeagowała. Dziwne, zawsze kiedy zaczynam się tarzać moja Pani podbiega do mnie w tempie ekspresowym i znów wydaje dziwne okrzyki
Przeważnie po każdym tarzaniu mówi że śmierdze i cuchnę, nie powiem czym bo to się zmienia w zależności od tego co znajdę. Ja oczywiście uważam inaczej, ale to ją nic nie interesuje,zabawa konczy się pod prysznicem-jak to ona nazywa
Ale po tarzaniu się w zającach przysznicu nie było, a nawet dostałem nagrodę
Pani była ze mnie dumna.
Zające chodziły za mną krok w krok, i zakopywały się w mojej sierści,gdy tylko się położyłem.Śmieszne stworzonka.
Kasia mówił ,że jestem zajęczym tatą.