nie wiem czy to będzie dobry dzień. cholernie boli mnie głowa, a mimo to mam straszną ochotę gdzieś wyjść. najgorsze, że mam ochotę na czekoladę. ale nie mogę się poddać, bo potem mój stan będzie dużo gorszy. co z tego, że zaspokoje pragnienie, jak będe miała milion razy większe poczucie winy i bezsilności. gdy nie jem słodyczy czuję tak wielką siłę, tak dużą przewagę, zwłaszcza, gdy idę przez ulicę i widzę mnóstwo ludzi którzy opychają się batonikami i lodami. tak, chyba wolę być silna psychicznie, niż fizycznie.
wracając do dzisiejszego dnia, i dzisiejszego bilansu, mam już za sobą śniadanie, i zastanawiam się, czy nie kupić ananasa. ciekawa jestem, czy rzeczywiście pomógłby mi w dojściu do celu. może któraś z was próbowała?
a, no i dzisiejszy bilans, do którego napewno będe musiała jeszcze coś dopisać:
jogurt z musli
edit:
cola zero
na obiad: sałatka - sałata, pomidor, papryka, kawałki kurczaka, oliwa
mniam, sałatka była pyszna, ale czuje się jakbym zjadła zdecydowanie za dużo.
kolacja? nie wiem, może jak zgłodnieje, zjem ananasa którego dziś kupiłam.