Kiedyś byłam tam, a oni wszyscy tutaj i świat miał sens, dzisiaj jesteśmy w tym samym miejscu, dzieli nas zaledwie bezpośredni przejazd tramwajem z jednej pętli na drugą. to naprawdę tak daleko? Może chwytając się przeszłości, staram się nie dostrzegać tego, co teraz. A teraz powinno być fantastycznie. Telefony w środku nocy, rano, po południu. Monotematyczne rozmowy z K. do 2 nad ranem i zamienianie każdego zmartwienia w śmiech. Dlaczego więc znów czuję pustkę? nie narzekam już na bezproduktywność. tak wybrałam. i może gdybym przez kolejne 5 miesięcy co drugi tydzień spędzała w domu, brak szkoły i przesiadki na kinie femina o 8.15 co najmniej 5 razy w tygodniu nie stanowiłyby problemu.
a może powinnam wrócić i przestać udawać, że niezależność wychodzi mi na dobre. Że w ogóle mi wychodzi.
Wyobraźnia kompletnie wyrwała mi się spod kontroli.
Zapytałem o sens w zyciu mym
I o prawdę zapytałem
Rzekł - mój synu, problem leży w tym
żeś pobłądził życiem całym