No ja pierdolę. Nie ma to jak się rozchorować na weekend. Od piątku jestem chory. I pewnie jutro mi przejdzie, bo to poniedziałek. Ale walić to. Nie chcę omijać lekcji, bo w maju matura, a muszę się teraz starać, żeby zdać to z dobrym wynikiem. Do najlepszych i do najbystrzejszych nie należę, ale podobno ciężką pracą można wiele osiągnąć, więc zobaczymy.
Czemu jak zwykle nie mogę ogarnąć swojego pieprzonego życia? Odsunąlem się od ludzi, prawie z nikim nie gadam. To chore. Jak znowu się zamknę w sobie, to nie wiem, co się będzie ze mną działo. Ostatnio miałem tak nasrane w głowie, że wszyscy się bali mnie i o mnie.