Super K twierdzi, że moim jedynym problemem jest to, że nie cofam barków.
Powstają z tego całkiem urocze teorie, biedne koła i nagonka na chodzenie prosto.
W domu - zabawnie. Rozmawiam sobie z tatą:
- Tato, tato, robię dziesięć MĘSKICH pompek!
- Moja pacjentka robi dwadzieścia.
*wdech - wydech - zaraz - się - stąd - wyprowadzę*
Mama wyjechała, a ja po prostu nie mogę nacieszyć się jej brakiem.
Jeśli napotkam jakieś problemy aklimatyzacyjne w Warszawie - proszę kopnąć mnie w dupę.
Niedawno byłam w moim nowym mieszkaniu. W moim nowym pokoju. I mnie zatkało.
Jedna ściana była czarna...
Druga ściana była fioletowa...
Trzecia ściana była odblaskowo niebieska...
Czwarta ściana była biała... ALE... pokryta najróżniejszej treści napisami i plakatami Zmieszchu, Pattinsona, Zmierzchu...
Asia powiedziała, że raczej nie mogę nic z tym zrobić bo to tylko na rok.
Czuję się trochę jak cofnięta do czasów gimnazjum.
Gdzieżby znowu - ja byłam fajnym dzieckiem, nie czytałam Zmierzchu!