Wiem, że ten wątek wzbudza potężne emocje, więc rozwieję dziś wątpliwości. Może i Mała wysyła mi treści pokroju bitch the circus is that way, ale taka jest dynamika naszej przyjaźni. Nie o wszystkim tu mówię. Nauczyłam się trzymać to, co dla mnie ważne, naprawdę głęboko w sercu.
Co roku widzimy się tuż przed Bożym Narodzeniem, żeby zjeść świąteczne frytki, złożyć sobie życzenia, wymienić się prezentami. Ciężko mi się nie pochwalić. Ciężko się nie ekscytować, bo Mała uszyła mi w prezencie kaczuszkę na choinkę. Uwierzysz? USZYŁA KACZUSZKĘ. Rany boskie, po prostu wzięła i uszyła, dla mnie to niesamowite. W dodatku kaczuszka. Wszyscy moi bliscy wiedzą, że ja najbardziej na świecie kocham kaczki. Jestem fanką kaczek, fanką świąt i fanką mojej małej P. Wyobrażasz sobie? Byłam okropnie, okropnie wzruszona. I bawiłam się najlepiej na świecie.
...K A C Z U S Z K Ę!
I can't, to zbyt urocze.