Przed 8:00 rano poszliśmy na koszykówkę, wygrałam dwoma punktami. Zazwyczaj przegrywam, więc byłam zadowolona.
Ostatnie dwa tygodnie były intensywne. Udało mi się domknąć kilka spraw, zanieść do krawcowej moje ulubione spodnie - zwlekałam z tym ze dwa lata, popracowałam trochę na nowych zleceniach, regularnie robiłam pilates.
Teraz jest goraco, ale w domu mam chłodno. Jestem poirytowana bez powodu, nie chodzi o pogodę, bo mi zazwyczaj i tak jest bardzo zimno. Może poprawi mi się nastrój trochę później, jak zjem obiad. Może się prześpię. Sama nie wiem.