Jestem wykończona, położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Było mi bardzo zimno, napiłam się gorącego kakao i przykryłam kocem w cętki. Bez przerwy próbowałam dodzwonić się do chłopaka ale ta sekretarka już mi na nerwy działała więc znowu się na nią nagrałam. Chciałam porozmawiać z Maciejem, ale nie wiedziałam jak do niego dotrzeć, Jezu, a jak to ja pod wpływem alkoholu zaczęłam się rozbierać i go prowokować, a on nie miał gumki no i stało się dziecko. Tak bardzo go mocno kocham, niczego to nie zmieni jest dla mnie wszystkim, nie wiem co bym zrobiła jakby mu się coś stało, Kacper mówił, że w poniedziałek powinien wrócić. Już tydzień go nie wiedziałam. Z dnia na dzień mierzyłam brzuch który o kilka centymetrów stawał się większy ledwo co mieściłam się w moje obcisłe ciuchy, częściej nosiłam szerokie bluzki i bluzy brata które zostawił w domu. Po chwili spokoju zadzwonił dzwonek do drzwi, wyskoczyłam z łóżka i poszłam w stronę korytarza ku drzwiom. Przez dziurkę zauważyłam, że to była Natalia, zaskoczyło mnie to, że w ręce trzymała jakąś dziwną gazetkę.
- Proszę, wpuść mnie krzyczała przez szybę.
- Nie, idź stąd. odsunęłam się od drzwi.
- Mam do ciebie bardzo złą wiadomość, Maciej& zaczęła szarpać klamkę.
- Co Maciej odwal się od niego mała. odwróciłam się w stronę drzwi.
- No Maciej nie żyje. stała pod drzwiami i czekała aż ją wpuszczę.
- Co takiego ? upadłam na podłogę.
- Laura słyszysz mnie , hej słyszysz ? Zaczęła wołać.
Spanikowana Natalia zadzwoniła po pogotowie, natychmiast przyjechali, wyważyli drzwi i zabrali mnie do szpitala. Dziewczyna błagała aby jechać ze mną jednak dyżurny się nie zgodził aż w końcu zaczęła go tak mocno błagać na kolanach aż go ubłagała i wsiadła do karetki. W szpitalu odzyskałam przytomność, tak bardzo płakałam, jak się powiedziałam, że Maciej nie żyje, Natalia siedziała przy moim łóżku.
- Pokaż mi tą gazetę. zawołałam do niej.
Podała mi gazetę, na pierwszej stronie zauważyłam wielki żółty napis Siedemnastoletni chłopak zginął tragicznie pod kołami tira. W niedziele wracał do miasta gdzie mieszkał z bratem od rodziców, nie zauważył z naprzeciwka jadącego tira pod którego wjechał, chłopak nie żyje a kierowca dużego auta leży w złym stanie w pobliskim szpitalu. Chłopak nie był po wpływem alkoholu ani kierowca tira, obaj jechali na trzeźwo. Kiedy przeczytała całą historię, myślałam, że serce mi pęknie, moja miłość nie żyje, moje dziecko nie będzie miało ojca, ale je urodzę. Po godzinie wypisali mnie ze szpitala na szczęście małemu nic nie dolega, chciałam jechać do Kacpra, żeby mu wszystko opowiedzieć, wsiadłam w tramwaj i ruszyłam. Chłopak spacerował przed blokiem, widać było, że ma dobry humor, rozmawiał z kimś przez telefon i cały czas się śmiał, postanowiłam poczekać aż skończy. Ostrożnie podeszłam do niego z gazetą od Natki, pokazałam mu pierwszą stronę. Po krótkim czasie zaczęliśmy razem płakać, ludzie patrzeli na nas i pytali co się stało, było nas słychać w całym mieście, przynajmniej miałam takie wrażenie. Mocno przytulił mnie do siebie