Wybaczcie taką długą nieobecność, ale natłok treningów powoli nas wykańcza. Pracuję obecnie z trzema swoimi końmi (w tym z bardzo trudnym Tajpaiem), do tego zajmuję się praktykantką i przywieźli nam ostatnio dwa młode konie na szkolenie. Jeden do zajeżdżenia, drugi do regularnego treningu ujeżdżeniowego.
Może za pare dni wszystko się uspokoi i znów będę pisać wam na bierząco o tym co się dzieje.
Na zdjęciu moje pierwsze "treningowe" spotkanie z Verdugo. Jego poprzedni właściciel na prawdę opiekował się nim świetnie. Praca z ziemi z tym ogrem to czysta przyjemność. Jak widać z grzbietu bez rzędu też radzimy sobie znakomicie. A przypominam, że było to nasze pierwsze spotkanie.