Cichutko zbierasz kawałeczki włosów
Skrupulatnie podnosisz stłuczone paznokcie
A bezwstydny baldachim szczerzy się dziurami
Między włóknami połyskują
Szkarłatne zeschnięte rubiny
Bez pamięci rozsypane
Z kruchością szklanki stajesz przed lustrem
Garsonka trochę mdła i przyciasna
Wierzysz,że elegancja tworzy pozory
Ściskanie kącików nieco uwiera
Niestrudzenie jednak proponujesz sobie mały uśmiech
To,co na wagę złota, już i potaniało
cdn.
ps Którą bramkę wybierasz?
Ja wybrałam letnią borówkę amerykańską.
Takie małe wyjście ewakuacyjne. Znikam zatem ; )
<Pomachała lekko na pożegnanie, znikając wewnatrz fioletowego marzenia>