Lucky. Ile ja bym dała za taki widok...
Byłam dzisiaj w stajni. Lucky jakby nigdy nic, dostał leki i niby jest dobrze. Chociaż wet powiedział, że lepiej go do kliniki zawieść. Razem z trenerem i rodzicami stwierdziłam, że zrobimy to dopiero w maju, tak będzie lepiej na razie dla nas wszystkich, bo mamy blisko, a koniuszek ma dobrą opiekę. Taki był dzisiaj faaajny, miział się tak, żeby go przytulać, w ogóle, jak nie on. Pokazywał, jaki to on fajny, super :DCzasem nie mogę z tego kucyka :D. Cały dzień w stajni spędzony, wsiadłam na chwilę na Korę, uwielbiam na niej jeździć. Zagalopowania cud miód. Galop (uwaga) NA PRAWO nam tak zarąbiście wyszedł, zadowolona byłam z kobyły. Poskakałyśmy sobie takie 70-80 cm najwyzej, ona dawno nie skakała ; D. Ale ogólnie super. Teraz Antoś zawraca mi głowę, jakie to on prezenty dostał. Dzień zaliczam do udanych. Kiedy zobaczyłam Luckiego od razu zrobiło mi się lepiej. Jutro szkoła, ale dam radę. Prawdopodobnie w tym tyg. mało sprawdzianów. Teraz gadam z Melą i wgl. Życzę wam miłego wieczoru. Elo ^^