Zapraszamy do czytania. <3/Astoria&Ginny
Rozdział XI :
Do sypialni Hermiony wpadły pierwsze promienie światła. Podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Na podłodze leżała skrzynka po Ognistej. Oparła głowę o poduszkę.
- Ej, sarbie, ja nie poduszka - powiedział Tleniony.
Hermiona sie przestraszyła. Wędrowała po wczorajszych wspomnieniach. Nic nie pamietała od czasu, kiedy Draco podszedł, aby ją przeprosić. Spojrzała na niego, a potem na siebie, i dotarło do niej, że leży naga w ramionach Tlenionego. Jakby oparzona odsunęła się od blondyna. On usmiechnął się do niej.
- Draco - powiedziała spokojnie - Czy do czegos doszło?
- Byłaś boska - mówiąc to delikatnie ugryzł płatek ucha dziewczyny.
- O Merlinie.. Co ja zrobiłam. Jak mogłeś zaciągnąć mnie do łóżka? - Powiedziała, robiąc mu wyrzuty.
- Ej, nie zapędzaj się tak - powiedział spokojnie - Sama mnie tu zaciągnęłaś. I to ty zaczęłaś mnie rozbierać. - Mówiac to póścił do niej oczko.
- Aha - mówiąc to przypomniała sobie każdą chwilę z wczorajszego wieczoru.
Pamietała jak się całowali, jaką przyjemność sprawiał jej każdy jego ruch. Popatrzyła na Ślizgona i się uśmiechnęła. Teraz dodarło o niej, że jest zadowolona z tego, jak spędziła noc.
- Hermiona - pocałował ją namiętnie w usta - Ja na prawdę, nie wiem co mam powiedzieć Podobasz mi się od szóstej klasy.. I ja na prawdę się cieszę z naszej wspłlnej nocy. Pierwszy raz coś takiego czuję. Ja& ja.. chyba kocham Cię. - Mówiąc to lekko się zarumienił.
Pierwszy raz nie wiedziała co powiedzieć. Uśmiechnęła się do Smoka, a on dodał :
- Hermionko, czy chcesz ze mną chodzić? - Spytał speszony.
- Możemy spróbować, ale nic nie obiecuję.. - Odrzekła - Ale nie chcę, żeby wszyscy od razu o tym wiedzieli.
- Najbardziej boję się reakcji twojego taty, kiedy się o tym dowie - powiedział przygladając się swojej dziewczynie.
- Przejdziemy, przez to razem. Mi nic nie zrobi. - Owinęła się kołdrą i podeszła do garderoby. Wyciągnęła z niej brzoskwiniową sukienkę, do której dobrała w tym samym kolorze szpilki i czarne dodatki: szeroką bransoletkę i kolczyki w kształcie róż. Wyszła z łazienki i zobaczyła tam swojego prywatnego boga. Miał na sobie jeansowe rurki z obniżonym krokiem, białą bejsbolówkę i zieloną bokserkę. Podszedł do dziewczynt i złapał ją za talię. Przyciągnął i delikatnie pocałował.
- No to jak, idziemy? - powiedział z nutką nerwów w głosie.
- Jasne za 5 minut będzie śniadanie.
Wyszli z pokoju. Szli korytarzem, aż do wielkich drzwi. Pannna Riddle stanęła przed nimi i spojrzała na blondyna.Wzięła głęboki wdech i zrobiłam krok w kierunku światła.
Gdy weszła do wielkiej jadalni wszystkie oczy były zwrócone na niej i Draconie. Spojrzała na mamę i tatę, oni jak i rodzice Smoka patrzyli na nich. Dopiero spostrzegła, że Malfoy trzyma ją za rękę, więc ją zabrała i poszła w kierunku stołu. On poszedł na swoje miejsce. Nikt się nie odezwał. Rodzice patrzyli na Hermionę i Draco niedowierzając. Każdy już chyba się domyślał, że są parą. Śmierciożercy patrzyli tylko na Lorda, jak on na to zareaguje.Usiadła na swoje miejsce, nałożyła dwa naleśniki z dżemem truskawkowym. Riddle Senior spoglądłl raz na mnie, raz na Smoka i nie wiedział co powiedzieć, w końcu odezwała się mama :
- Nareszcie przyszliście dzieci. Miałam już prosić skrzatkę, by po was poszła. - Po czym odezwal sie Czarny Pan:
- A więc, drogi Draco, co Was łączy ? - Wpatrywał się w Ślizgona, on oderwał wzrok ze swojego talerza.
- A wiec - powiedział speszony.
- Nie zaczyna się zdania od "A więc" - powiedziała Hermiona. Od zawsze była odważna i postanowiła, że nie powinni jeszcze wszystkiego im mówić. Sami Wiecie Kto znicierpliwił się, ale czekał.
- Po pierwsze to nie wasza sprawa. Po drugie, jakby coś się stało, to raczej zachowałabym to dla siebie i po trzecie tylko jesteśmy ze sobą. Nic więcej. - Rzekła.
- Draco, czy mógłbyś coś powiedzieć ? - Odezwał się Malfoy Senior.
- No więc tak to się stało. Jako, że Blaise nie wybudził się, a Wiewióra mnie wywaliła z pokoju. Hermiona mnie przygarnęła do siebie. Trochę wypiliśmy i zasnęliśmy. To wszystko. - Powiedział czując, że lepiej nie narażać się ojcu.
- A jak to się stało, że jesteście razem ? - Spytała Savannah.
- No zapytałęm jej wczoraj, po tym jak trochę wypiliśmy.. - Odrzekł.
- Koniec wiwisekcji ? - Prawie krzyknęła Hermiona.
Teraz tylko Narcyza się odezwała :
- Nie będziemy Was już wypytywać. - Mówiąc to patrzyła na Riddle'ów i męża/
Reszta śniadania minęła bardzo spokojnie. Nikt się nie odzywał. Gdy już skończyli jeść, Hermiona postanowiła już iść. Puściła Draconowi oczko, odeszła od stołu. Gdy była prawie przy drzwiach usłyszała głos ojca:
- Draco, ja z twoim ojcem chcemy Cięc widzieć w moim gabinecie, a ty Hermiono wraz z mamą i Narcyzą pójdziecie do ogrodu.
Wszyscy się rozeszli, a młodzież poszła w wyznaczone miejsca.
( Teraz część z rozmowy ojca, jest pisana z perspektywy Draco, a następnie Hermiony)
Draco:
Siedziałem w gabinecie Czarnego Pana. Muszę przyznać, że strasznie się go bałem. Gdy wszedł wraz z moim ojcem widziałem grymas na ich twarzach.
- Synu, powiedz mi jak NA PRAWDĘ wczoraj było. Bo jakoś nie wierzę, że nie stało się nic więcej - powiedział Lucjusz krzywiąc się.
- No dobra. Wypiliśmy po kilka butelek ognistej.. Ja dwie, a Hermiona trzy - spojrzeli na mnie ze zdziwieniem - Oj wiem.. ma bardzo mocną głowę.
- Mów dalej - poinstruował syna Malfoy.
- Potem wstałem z łóżka Rudej i podszedłem do Hermiony, aby znowu przeprosić, za te wszystkie lata, a ona złapała mnie za rękę. Ojj.. Muszę mówić dalej ? - Zapytałe, błagalnym tonem.
- Tak - odpowiedział stanowczo Lord Voldemort.
- No dobrze.. Potem mnie pocałowala, a ja oddałem te pocałunki i potem tak wyszło.. Muszę teraz mówic co było dalej ? - Popatrzyłem się na Toma.
- Nie, to mi wystarczy. - Odpowiedział i dodał - A jak to się stało, że jesteście parą?
- No więc obudziliśmy się rano. Ona sie zdziwiła, ja zobaczyła mnie koło niej. Porozmawialiśmy i wtedy zapytałem ją o to. - Mówiąc to wpatrywałem się w podłogę.
- Draco myślę, że nie zranisz mojej córki. Pomimo wszysto, ona jest bardzo wrażlwa.- Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu,
- Na prawdę nic jej się nie stanie, nie chcę jej skrzywdzić.- Mówiąc to byłem śmiertelnie poważny.
- Lucjuszu, wychowałeś syna na bardzo porządnego męszczyznę. Na pewno z Hermioną będą szczęśliwi. Przynajmniej nie musieliśmy ich ku sobie pchać. Poradzili sobie sami.- Zwierzył się Lord.
- Draco idź do siostry i odwiedź Blaise'a, my musimy jeszcze porozmawiać - powiedział Lucjusz.
Pomału wyszedłem z gabinetu Czarnego. Pewnym krokiem poszedłem w stronę mojego pokoju, w którym leżał Diabeł. Byłem pewny, że prędzej, czy później ojciec i Voldzio zeswatają nas. Tylko jak na to zareaguje Hermiona..