Dodaję rozdział XIII. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Na zdjęciu są stroje, w które dziewczęta ubrały się na imprezę. :) Mam nadzieję, że rozdział zmieści się w jednej notce. ;)
ROZDZIAŁ XIII :
Hermiona obudziła się w południe. Zobaczyła, że Ginny już nie ma w pokoju. Postanowiła wstać. Odświeżyła się, ubrała ozdobny czarny stanik, na niego prześwitującą miętową bluzeczkę, czarne krótkie spodenki - po ich lewej stronie były ćwieki, miętowe vansy, kilka czarnych bransoletek i plecak.Włosy upięła w wysoki kok. Po godzinie była gotowa. Zostawiła karteczkę dla Ginny :
Moja droga Gin!
Muszę pomyśleć, więc poszłam na spacer. Wrócę wieczorem, nie martw się.
Twoja Hermiona
Zeszła do kuchni, poprosiła skrzaty o coś do jedzenia. I na prowiant, to co dostała spakowała do plecaka. Założyła go na plecy wyszła z domu. Przeszła przez ogród. Była za barierami chroniącymi dom. Skierowała się w stronę małego lasku. Idąc tam rozmyślała o wczorajszych wydarzeniach : Łatwo zrozumieć, że boi się swojego ojca i mojego, ale nie musiał się tak zachowywać. Nie chcę już z nim być. Ten związek trwał tylko i wyłącznie jeden dzień. Nie warto marnować z nim czasu.Ginny jest dobrą przyjaciółką. Jak ja się cieszę, że ją mam. Ona też ma problemy, musimy się z nimi uporać. Razem damy sobie radę ze wszystkim. Jestem ciekawa, co się dzieje u chłopców. Jak ja za nimi tęsknię. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Znalazła się na pięknej polanie. Na około niej były drzewa, na tej polance żadnego. Z pomiędzy gałęzi drzew światło wpadało promieniami. Jak tu jest pięknie - pomyślała. Wyjęła koc, który przed wyjściem spakowała, rozłożyła go na zielonej trawie i na nim usiadła. Wyjęła książkę o Zaklęciach i zaczęła ją czytać. Jakże ona była ciekawa. Było tam opisane, jak tworzyć zaklęcia, udoskonalać je. Po dwóch godzinacg czytania, zaczęło burczeć jej w brzuchu. Wyciągnęła paczkę chipsów, o które poprosiła skrzaty i je zjadła. Znowu pochłonęła ją lektura. Zanim się obejrzała, a była pora obiadu. Pora wracać - pomyślała.Spakowała koc do plecaka, paczkę wysłała w otchłań. Ruszyła z powrotem do domu. W jej głowie powstał pewnien plan .. Wstąpię do Zakonu. Nie chcę być zła. Ginny pewnie też. Będziemy zażywały eliksir i nikt nie będzie penetrował nam umysłów - myślała. Gdy doszła do domu, weszła do środka, skierowała się w stronę swojego pokoju, po drodze zobaczyła Dracona obściskującego się z jakąś panienką. Po jej policzkach nie spłynęła ani jedna łza. W pokoju zotawiła plecak i zeszła na obiad. Gdy weszła do jadalni, od razu w jej stronę podbiegła Gin, rzuciła się na nią i rzekła :
- Hermiono, nigdy tak nie rób, nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam.
- Myślę, że lepiej byłoby gdybyś nie wychodziła za bariery ochronne. - Stwierdził chłodno Lord Voldemort.
- Tym też masz zamiar kierować ?! Tym gdzie chcę chodzić ?! - Lekko się zdenerwowała, poszła w stronę stołu, odsunęła krzesło i na nim usiadła.
- Tak, jeśli będziesz się tak zachowywać - odparł.
- Na pewno Ci na to nie pozwolę! To moje życie! - Kryknęła.
- Nie podnoś głosu na ojca - spokojnie oznajmiła Savannah.
- I co jeszcze?! Może słuchaj go na każdym kroku i rzucaj niewybaczalne na wszystkich, bo tak chce mój ojciec wielki i wszechmocny Lord Voldemort?! - Krzyknęła zbulwersowana. Śmierciożercy patrzyli na tą scenkę z niepokojem, bowiem Czarny Pan był bardzo zdenerwowany tego dnia. Bali się, że odbije to sobie na nich.
- TAK! DOBRZE BY BYŁO MOŻE ZACZNIESZ! RZUĆ PRZY WSZYSTKICH CRUCIO NA PANIENKĘ MALFOY! - Wybuchł Tom. Wszyscy patrzyli to na Toma, to na Hermionę.
- JEDYNĄ OSOBĄ, KTÓRA ZASŁUŻYŁA NA CRUCIO JESTEŚ TY!! - Zaczęła się walka tytanów. Chwilę potem w stronę dziewczyny leciał czerwony promień. Próbował rzucić na nią Crucio. Ona przesunęła się w prawo, wyminęła promień. Rzuciła w niego Sectumsemprą. Odbił ją bez problemu. Zaczął atakować ją zaklęciami, o których nigdy w życiu nie słyszała, ale bez problemu je odbijała. Wszyscy stali zmieszani, nikt nie kazał im przestać. Savannah, Ginny, Narcyza i Draco patrzyli na tą sytuację ze strachem. W pewnym momencie stało się coś, czego nikt w życiu, by się nie spodziewał. Mianowicie Lord zaatakował córkę zaklęciem Franossai, po czym kości jej córki miały połamać się. Dziewczynie ciężko było odbić to zaklęcie, ale dała radę. Nawet się nie zastanowiła nad kolejnym ruchem, rzuciła Crucio, a co dziwniejsze, było ono tak mocne, że Tom Marvolo Riddle nie zdołał się przed nim uchronić. Padł na ziemię i zwijał się z bólu, jaki mu córka zapewniła. Hermiona usłyszała głos matki :
- Masz natychmiast przerwać to zaklęcie! - Kobieta płakała.
Potomkini Salazara cofnęła zaklęcie. Ojciec wstał i się drwiąco uśmiechnął.
- No, no, no nie wiedziałem, że masz taki potencjał. Po drugim zaklęciu powinnaś zwijać się z bólu. Jednak to ty doprowadziłaś, do tego, żebym ja cierpiał. Jestem z Ciebie dumny - rzekł i dodał. - Od jutra masz zajęcia ze mną, będę Cię uczył zawaansowanej Czarnej Magii.
- Nie. Nie chcę z tobą przebywać, więcej niż na posiłkach. Po za tym, jutro idę z Gin na zakupy, więc nie mam czasu. Dzisiaj zresztą też, ponieważ wieczorem wychodzimy - odpowiedziała poważnie Hermiona. Jej przyjaciółka pytająco na nią spojrzała. Gdy starsza posłała jej spojrzenie mówiące "Nawet się nie waż przerywać." zrozumiała co ma na myśli panienka Riddle.
- A można wiedzieć gdzie ? - Odezwał się Lucjusz.
- Do klubu - wybroniła przyjaciółkę Ginny.
- W takim razie idą z Wami Teodor, Dracon i Blaise - stwierdziła Narcyza. Wszyscy Śmierciożercy, oprócz rodziny Malfoy'ów, rodziny Riddle'ów , Teodora i Blaise - wyszli.
- Nigdzie z nimi nie idę, jasne!? - Tym razem wybuchła młodsza z dziewcząt.
- Dlaczego? - Zapytała Savannah.
- Ponieważ z Hermioną mamy swoje powody, aby nie chcieć. - Odpowiedziała panienka Malfoy.
- Idziecie, albo z chłopcami, albo w ogóle - postanowił Lucjusz.
- Czyli zostajemy w domu. - Stwierdziła Herm i przesłała przyjaciółce spojerzenie znaczące "Na pewno wyjdziemy stąd", więc Ginny tylko się uśmiechnęła.
- Dobrze. Tak więc idźcie do swoich pokoi - postanowił Pan-Zawsze-Najgorszy-I-Nienawidzący-Wszyskiego-Co-Dobre, czyli kochany przez wszystkich Lord Voldemort. <Dopisek autorki: sarkazm> Dziewczynu nic nie mówiąc poszły do swojego pokoju. Gdy były w środku rzuciły na pokój zaklęcie wyciszające.
- To co wymykamy się do klubu ? - Zapytała z uśmiechem na twarzy Ginny, była pewna, że przyjaciółka odpowie twierdząco. Tak się stało.
- No pewnie. Po kolacji, ubierzemy się i teleporujemy do mugolskiego Londynu do klubu Sweet Lips.
Dziewczęta wszystko planowały. Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziały razem dziewczęta i wybuchły śmiechem. Do pokoju wszedł Zabini i Malfoy.
- Chodźcie na kolację, bo nasz Voldzio znowu będzie rzucał Crucio na prawo i lewo - zażartował Diabeł.
- To już kolacja ? - Zapytała zdziwiona Hermiona.
- Ano tak - odpowiedział Dracon.
- Spoko, spoko, już idziemy - zadecydowała młodsza z dziewcząt.
- Zmieniłyście zdanie, jednak idziecie z nami na imprezę ? - Spytał uśmiechnięty Blasie.
- Nie - odpowiedziały razem dziewczyny.
- Ruda, idź z nimi, ja zaraz do Was dojdę - powiedziała Herm.
- Jasne - rzekła i wyszli. Panienka Riddle poszła do łazienki, rozczesała włosy i poprawiła makijaż. Wyszła z pokoju. Jakże się zdziwiła, gdy zobaczyła, że czeka na nią Tleniony. Zapytała go :
- Czego chcesz? Sama potrafię trafić do jadalni.
- Może chciałem przekonać Cię, żebyś poszła z nami do klubu - odpowiedział Draco. Oboje nie chcieli poruszać tematu rozmowy Lucjusza z synem.
- I tak nie pójdę z Wami - hardo rzekła. Chłopak objął ją w talii. Zaczął delikatnie muskać szyję dziewczyny i zmysłowo powiedział :
- Moja dziewczyna nie chce iść ze mną ?
- Twoja BYŁA dziewczyna - zaprzyczyła i wyrwała się z ramion Ślizgona i skierowała się w stronę pomieszczenia, w którym wszyscy na nią czekali. Usłyszała jeszcze tylko głos Dracona :
- Ale jak to ?
Nie odpowiedziała na to pytanie. On powinien dobrze wiedzieć, dlaczego - pomyślała.Weszła do jadalni, usiadła przy stole nie odzywając się do nikogo. Nałożyła sobie dwie kanapki i zaczęła je jeść, gdy do sali wszedł oniemiały Malfoy. Zasiadł obok Ginny. Nic nie zjadł, przyglądał się jedzącej Hermionie. Po zjedzonym posiłku dziewczęta pożegnały się ze wszystkimi i poszły się stroić na imprezę.