Piękny, pokazuję to co czuję wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, a reszta niedługo się dowie o co chodzi :)
A tutaj kontynuacja zaprzestanego przezemnie opowiadania, miłej lektury :)
http://www.photoblog.pl/aides/71739898
http://www.photoblog.pl/aides/71740450
http://www.photoblog.pl/aides/75361084
Nazajutrz ksiaże obudził się na jego twarzy widniało już słońce promienie ogrzewały jego ciało on sam nie czuł zapachu wina lecz pięknych kwiatów, a jego towarzysz czuwał przy nim broniąc go przed zmorami z cmentarza, poszli więc poszukać czegoś do jedzenia na drzewach czy w okolicy przy czym podziwiali piękne widoki jakie natura stworzyła w okolicy, tym piękniejszy widząc czarną spaloną ziemię drzewa i trawę, krzyże powbijane w ziemię i tajemniczą mgłe otulającą całą tą ziemię. Po zjedzeniu sytego śniadania, by mieć wystarczająco siły Aides wyciągnął mapę szukając wąskiej ścieżki przez cmentarzysko, była to święta droga, elficka druidka rozlała tam wywar z leczniczych ziół jednym z nich był własnie płatek wspaniałego kwiatu Viral, jego moc była nieograniczona. Po dotarciu do pięknej jabłoni zauważyli jakby słońce przebijało się i wpadało na ścieżkę przez mgłę. Więc ten kwiat ma na prawdę potężną moc powiedział książę teraz musimy być bardzo uważni, nie wiemy co czeka za mgłą, pójdę pierwszy i bądz gotowy na najgorsze. Idąc już dwa kwadranse nie widzieli już ani polany ani końca cmentarzyska ścieżka robiła się coraz bardziej kręta w około było coraz więcej krzyzy widzieli krwiste oczy zjaw we mgle książe odczuwał strach, ale jego towarzysz wiedział że na ścieżce nic im nie grozi, był to szkolony orzeł inteligentny i znał wszystkie jezyki poza tym był najlepszym lotnikiem, dostał medal złotego skrzydła w walce z smokami skalistymi. Mimo świecącego słońca bochater odczuwał chłód jego oczy przymykały się książe zamnął je i upadł spadając na czarną ziemię, szybkim tępem zmory zleciały się chcąc wciągnąć go do wnętrza mgły lecz orzeł nie pozwolił na to złapał go dziobem za ubranie zmory zaś za jego nogi, jego ciało było rzucane na boki. Obudził się w ostatniej chwili wyjął kryształowy sztylet machnął nim dwa razy i z nich został tylko popiół. Podziękował z całego serca towarzyszowi usiadł na oświetlonej ziemi napił się łyk miodu by nabrać sił i ruszyli dalej widać już było słońce zwiększyli tępo i szli już po gładkiej ziemi prosto przed siebie dotarli do krainy gdzie domy i mieszkancy są mniejsi jakby wiecznie zajęci, bez wątpienia wiadomo było ze to miasto krasnoludów ogrodzone było poteżnym murem, bo tak jak są wspaniałymi kowalami rzemieślnikami to również budowniczymi i wojownikami, schował broń i powoli zblizali się do wielkich bram, przez które mogły rpzejechac wielkie maszyny oraz wozy z suworcami. Książe zauwazył we wierzy dwóch strazników uzbrojonych w ciężkie stalowe zbroje i kusze przebijające z łątwością każda zbroję na odległości 100 kroków Kto idzie- krzyknął jeden ze strażników i po co. Książę elfów- odparł muszę się dostać do waszego króla. Jeden ze strażników zniknął z wieży, po pięciu minutach brama otwarła się, a strażnik wyszedł ich zaprowadzić do króla. Przechodząc przez miasto tętniące życiem widział jak wszyscy zabiegani z pracą stałą rozbudową miasta kuciem zbroi broni tworzeniem nowych machin i bawiących się młodych krasnoludów, Będąc przed salą króla zabrano Aidesowi broń i otworzyli dzwi, im oczom ukazała się piękna sala z ręcznie zdobionym dywanem pięknymi złotymi świecznikami na ścianach i wspaniałym kryształowym tronie na którym siedział stary krasnolud białą brodą bliznami na rękach i twarzy, w szytej przez najlepszych szwaczy lekkiej zbroi z zielonego smoka zdobiony jego zębami. Gdy książe przedstawił się król kazał zrobić obiad by nabrali sił po podróży i opowiedział co sprowazda go tutaj. Po obiedzie i długiej rozmowie elfa z królem dal mu wspaniały sztylet, że sam już jest stary i nie potrzebuje on broni dam lu swój, ten sztylet był wyjątkowy mógł nosić go tylko potomek króla, miał niesamowitą moc widzenia w ciemności i żaden potwór smok czy ork nie był odporny na jego potężną siłę, dziękując udali sie w stronę góry, droga była prosta bo obok strumienia biegła ścieżka a w lesie nie było żadnych niebezpieczeństw więc bez czekania ruszyli w drogę przepięknym lasem gdzie motyle pięknem otulały ich oczy ptaki pięknym śpiewem sprawiały że droga szybciej mijała. Po godzinie byli już na miejscu, piękna wspaniale pachnąca łąka czerwonych kwiatów Viral nie spodziewali się, że to będzie tak proste, już tylko jedna noc dzieliła księcia od spotkania z Naren wybrał najpiękniejszy kwiat i schował do plecaka do pudełka które dostał od nieznajomej elfki. Droga powrotna była o wiele prostrza, bo król dał zezwolenie na przejscie tunelem mijającym cmentarzysko i dolinę cyklopów. Schodząc do kopalni wsiedli do wózka i pojechali w stronę królestwa, wyjscie było u jednego z kowali jego miasta, wcześniej książe go nie znał lecz się ucieszył że jest już w domu, bo gwiazdy już oświetlały ulice miasta. Dosiadł się bez słowa do kolacji z towarzyszem, co wzbudziło zdziwienie wśród siedzących przy stole. Książe śpiesząc się zjadł szybko i poszedł do swojego pokoju kładąc się a swą głowę wtulając w jeszcze pachnącą hustę Naren...
Zachęcam do komentowania :)