To też nie jest ważne. Ale właśnie teraz jest ten moment, kiedy mam dość wszystkich ludzi. Każdego, kimkolwiek on by nie był. Zabiłabym z chęcią. Ubrałam workowatą, czarną, męską bluzę i pieprzy mnie to, jak wyglądam. Dziś mnie wszystko pieprzy. Z wzajemnością, zresztą. Ja zwyczajnie nie ogarniam. Nie panuję nad tym, co się dzieje. Nad wszystkim. Nad czymkolwiek. Nie mam kontroli. To się po prostu dzieje, a ja nie mam na to wpływu. I niech tak zostanie. Może to i lepiej. Dalej wszystko będzie mnie pieprzyć. Będę żyła od poniedziałku do piątku. Bo w weekedny chociaż z domu nie muszę wychodzić.
Zgram muzykę na telefon, teraz mam czas. I pieprzę to wszystko. Założę kaptur na głowę i wyjdę. I pieprzę to wszystko. Wszystko. WSZY - STKO.
To nie będzie dobry dzień. Kiepsko się zaczął i tak też pewnie się skończy.
Zapaliłabym. Na gwałt potrzebuję papierosa. Tylko swojego takiego. Teraz.