Wróciłam z obozu. Ostry zapierdol był. Teraz wita mnie szara rzeczywistość - szkoła, problemy i tak dalej .
Ogólnie to jest super . Z odrobiną ironii. Szczyptą. Tylko, kurwa, ile to ta szczypta? Oglądając programy kulinarne zawsze się zastanawiam, ile to jest, kurwa, szczypta.
Od dziecka rano budziłam się z uśmiechniętą mordką. To fajne, bo choć teraz nie budzę się uśmiechnięta, na pewno ze względu na porę chodzenia spać i godzinę pobudki, to i tak wstaję, że tak powiem, czysta. W tym sensie, że nie myślę o tym, co trapiło mnie wczorajszego wieczora i zaczynam być szczęśliwa.
Pieprzone pragnienia. Pieprzone uczucia.
I opadam z sił.
I mam dość.
I wszystko zaczyna się pieprzyć.