No i nadeszła pora na "ostre" kucie! A z nim lęk, trwoga, resztki nadziei, strach... Tak moi drodzy, zostało 13 dni! TRZYNAŚCIE DNI! XIII dni! Do słowa na eM. Do słowa które wszyscy dobrze znamy. Do "sam wiesz czego"!
BOJE SIĘ!
BOJE SIĘ!
BOJE SIĘ!
BOJE SIĘ!
Zaczynają się koszmary, albo nieprzespane noce, zaczynają telepać się ręce na samą myśl. Ale... czy to coś zmienia? Nawet gdybym chciała, to nie potrafię. Nie potrafię usiedzieć przy książce dłużej niż godzina... Prezentacja nie zrobiona! Geografia nie ruszona! Język niemiecki i matma jakoś pójdą... ciekawe jak wyjdzie polski... Zróbcie coś! Cokolwiek! Zmuście mnie do roboty! Chociaż te dwa tygodnie! Nie wiem co... Zabierzcie znajomych, komputer, a najlepiej przechowajcie na miesiąc mego ukochanego... Gdy już siedzie przy książce, robię coś... cokolwiek... to nachodzą mnie myśli złe... Myśli negatywne... ach... jak miło by było mieć to za sobą! Pójść nad rzekę, zrobić ognisko, wyskakać się na koncercie! Pobyć trochę z Nim, tak żeby nie myśleć o tym, że zaraz trzeba się uczyć... TAK! WIEM! Strasznie pierdole! Ale sorry... Takie życie:D
Więc uczcie się, moje drogie dzieci, żebyście potem nie srały w gacie jak wasza mama!
AmeN!