Kochane,
wczorajsze dolegliwości skloniły mnie do przemysleń... wnioski sa przerażające. :(
Zauważyłam jak moje liczenie kalorii przekształca się w paranoję. Chciałam mniej i mniej. Zaczęłam się zastanawiać czy na kanapkę kładę łyżeczkę twarożku czy półtorej... Z kanapek zrobionych przez mamę zeskrobywałam masło tak zeby było go tam jak najmniej, bo to przeciez zbedne kalorie. Robiac kanapkę liczyłam nawet dokładnie ile kcal ma pomidor, a przeciez to do cholery minimalne ilości... Bilans 700-800kcal wydawał mi się o wiele za duzy i analizowałam co zjadłam, myślałam z czego mogła zrezygnować żeby było mniej... :( To chyba nie jest normalne prawda?
Po drugie coraz częściej ogladałam zdjęcia szczuplych dziewczyn w internecie... Miesiąc temu osoba waząca 60-65 kg wydawała mi się prawie idealem... Dziś niejednokrotnie (w zależności od budowy ciała) widzę w takiej osobie GRUBE uda, WYSTAJĄCY brzuch ;/
Były dni kiedy głód sprawiał mi PRZYJEMNOŚĆ i dawał prawdziwą SATYSFAKCJĘ :(
Nie chcę doprowadzić się do ruiny. Chcę być w przyszłości szczupłą, zgrabną dziewczyną i będę! Ale chce byc zdrowa, żyć normalnie i cieszyć się zyciem, a nie biegać po lekarzach po to żeby siebie ratować.
Kilka przepłakanych nocnych godzin dało efekt w postaci kilku nowych postanowień.
1. nie liczę kcal, koniec z tą psychozą! będę jeść normalnie ale w rozsądnych ilościach - tyle ile potrzebuję, nie mniej i nie więcej
2. ćwiczę minimum 3 razy w tygodniu
3. nie jem po 19
4. zawsze pamiętam o porządnym śniadaniu
Będę teraz pisać trochę rzadziej, ale będę Was odwiedzać, sprawdzać co u Was i wspierać Was calym serduszkiem :*
Inni użytkownicy: gollojerzyolekdraubipepqukamilekstanofotomania12pravanzahvenengutttttmarta12389marchy2369
Inni zdjęcia: :) dorcia2700Ja :) nacka89cwaJa nacka89cwaPierwszy najprawdopodobniejnieO wschodzie slaw300ŻAGWINOWE FIOLETY xavekittyxPrzy choince nacka89cwaJa nacka89cwaNa działce nacka89cwaJa nacka89cwa