wczorajszy trening to byla jazda... doslownie. ale dobrze zrobilo mi takie absolutne wypocenia i zastrzyk endorfinek. nawet przez pare godzin po silowni dobrze sie czulam... gdybym tylko nie dala namowic sie na wyjscie na beerponga, a potem dwukilometrowy powrot do domu w sniegu, to pewnie juz dzisiaj bylobym zdrowa, jak ryba. a tak to dostalam goraczki, leci mi z nosa i generalnie modle sie tylko, zebym przed jutrzejszym egzaminem nie stracila glosu.
tak to rano bylismy z moim d na warsztatach z urzedu pracy. troche nudy, ale gosc zaproponowal ciekawy sposob szukania pracy, na ktory jakos tak nigdy wczesniej nie wpadlam, chociaz to zadna wieksza filozofia. tym sposobem znalazlam pare swietnych ofert, dopasowalam list motywacyjny tak, zeby odnosil sie do konkretnych pozycji i teraz czekam na odpowiedzi. oprocz tego szykuje mi sie upierdliwy kwiecien, bo w ramach benefitow mamy obowiazek wziac udzial w dwutygodniowych warsztatach, gdzie bedziemy odgrywac scenki rozmow o prace, dzwonic do przeroznych firm, probowac sie sprzedac i tak dalej... totalnie nie moja bajka, ale jak mus to mus. tylko zebym nie osiwiala ze stresu.
w drodze do domu wyskoczylismy na chwile na silke (wtedy jeszcze sie czulam jak mlody bog), potem zrobilismy male zakupy spozywcze, nazarlismy sie jak prosiaki... i rozlozylo nas totalne chorobsko. smarkamy, kichamy i mamy stan podgoraczkowy, wiekszosc czasu miedzy 12 a 16 przespalismy. zapowiada sie nieciekawie.
macie jakies skuteczny domowy sposob na ogarniecie tego samopoczucia do jutra? po egzaminie juz moge umierac, ale zalezy mi, zeby w jego trakcie jeszcze jakos kontaktowac i byc sie w stanie skupic... eh, masz ci los.
aaaa, i jednak jade na wielkanoc do rodzicow! mialam w planach zostac u siebie, ale skoro i tak nie ma roboty, to jade do polski na cale trzy dni, zeby sie nacieszyc najblizszymi i napchac swiatecznym ciastem i salatka jarzynowa :D
sniadanie: 283 kalorie, B: 14g, W: 15g, T: 19g
placek z dwoch jaj z maka kokosowa, lnem mielonym z lucuma i ciemnym kakao z brzoskwiniowym jogurtem sojowym i syropem toffee zero, kawa z mlekiem migdalowym
przed- i potreningowy: 251 kalorii, B: 16g, W: 29g, T: 5g
cztery wafle gryczane, baton proteinowy bez cukru
przekaska: 124 kalorie, B: 5g, W: 21g, T: 3g
mix salat z lekkim majonezem, bagietka razowa
lunch: 650 kalorii, B: 53g, W: 73g, T: 12g
pieczona wieprzowina z dzikim czosnkiem i suszonymi pomidorami, kasza jeczmienna z mieszanka warzyw i jajkiem na twardo
podwieczorek: 172 kalorie, B: 6g, W: 31g, T: 3g
bagietka razowa z lekkim serkiem kanapkowym, kubek rosolu
kolacja: 310 kalorii, B: 11g, W: 46g, T: 7g
platki owsiane gorskie na wodzie z ciemnym kakao i puddingiem sojowym
trening: 60:00 rower stacjonarny (- 484 kcal)
w sumie: 1790 kalorii, B: 105g, W: 215g, T: 49g