edit :
ROZDZIAŁ 2.
- Zanudza - powiedział do mnie Michał gdy wyszliśmy z pokoju dyrektora naszej szkoły. Spojrzałam na niego i na potwierdzenie jego słow teatralnie ziewnęłam. Chłopak zaśmiał się, a po chwili sama mu zawturowałam.
- Co masz teraz ?
- Matematykę. - odrzekł z grymasem na twarzy. Wiedziałam, że nie znosi tego przedmiotu.
- Ja mam polski, to do zobaczenia. - powiedziałam równo z dzwonkiem i poszłam pod klasę. Na szczęście była to przerwa chodź lubiałam polski jako przedmiot. Zwłaszcza gdy trzeba było napisać jakieś wypracowanie, co było moją mocną stroną. Włożyłam słuchawki do uszu i usłyszałam swoją ulubioną piosenkę z ulubionego filmu. Może wiele rzekłoby, że to jakaś żenada, ale dla mnie najlepszy film to "Szkoła uczuć" "Only hope" bo tak nosiła nazwę piosenka z filmu była dla mnie najlepsza pod względem tekstu, jednak słuchałam jej w wesji śpiewanej przez Shane'a West'a, z racji tego, że lubiłam tego aktora. Wygląd "na buntownika", przystojny i świetnie grający w filmach. Dobrze, że nie byłam niewidoma bo nawet nie usłyszałam dzwonka na lekcje, jednak zobaczyłam jak inni wchodzą do klasy. Poderwałam się ciągnąc za sobą torbę. Pani Okulska patrzyła na mnie to z uśmiechem to z politowaniem. Spuściłam głowę i zajęłam miejsce w ławce. Rozpakowałam się i otworzyłam zeszyt na ławce bazgroląc coś na marginesie. Nauczycielka rozmawiała jeszcze na kortarzu. Uniosłam lekko głowę gdy na ławce zobaczyłam cień. Wiedziałam, że nie mógł być to nikt inny niż Angela, nawet nikogo innego się nie spodziewałam. Jak zwykle piękna i jak zwykle głupia.
- Idź stąd tłuściochu. - powiedziała swoim piskliwym głowem patrząc się na mnie jak na gorszą od siebie.
- Tylko te słowa znasz anorektyczko ? - uniosłam brwi go góry i ustąpiłam jej miejsca. - Głupszemu się ustępuje - wskazałam na krzesło i zasuwając je pod ławkę odeszłam by usiąść przy innej. Wolałam, żeby taka piękność jak Angela nie denerwowała się i nie dostała zmarszczek przeze mnie. Gdy klasa się już uspokoiła, a stało się to po wejściu Kuli, (czyli pani Okluskiej, którą uczniowie nazywali Kulą, właściwie nie wiem czemu, być może ten skrót powstał od jej nazwiska) nastąpił przeiwdywalny ciąg wydarzeń. Jak zwykle sprawdzana była obecność i zadania karne. Potem jak zwykle również nauczycielka zadawała zadanie pod postacią wypracowania. Dzisiejsze nosiło nazwę "Niezwkłe wydarzenie". Kula kazała wszystko napisać zgodnie z prawdą, ale uznałam, że i tak to nie możliwe tak więc połowa wypracowania była zmyślona zresztą nie mogłam uciszyć mojej nieograniczonej wyobraźni. Oceniłam, że mogę za nie dostać nawet piątkę. Skoczyłam dziesięć minut przed czasem. W końcu gdy usłyszałam upragnione "dryyyń" wstałam z miejsca, odłożyłam zeszyt na biórko nauczycielki i popędziłam do stołóki. Tam jak zwykle czekała na mnie przy naszym stoliku Misia. Uśmiechnęła się widząc na mojej tacy sok pomarańczowy, sałatkę i batona. Byłam gruba będąc wegetarianką. Każdy powiedziałby, że to niedorzeczne, ale za moją otyłością stały słodycze. Patrzyłam co wybieram i wiedziałam, że w batonach nieraz znajdują się także tłuszcze zwierzęce, ale słodycze były moim nałogiem. Nie mogłam się od tego uwolnić, czasami nawet nie chciałam. Ne mogłam przejść obok czegoś słodkiego i nie spróbować tego skoro mogłam to zrobic.
- Jakieś niemiłe sytuacje ? - spytała Misia wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na nią i wywróciłam oczami. Dokładnie wiedziała czego się spodziewać.
- Poza tym, że Angela będzie musiała przeze mnie zużyć dwa razy więcej kremu przeciw zmarszczkowego i użyć dodatkowej tony pudru to nic się nie stało - powiedziałam i wzięłam do ust plasterek pomidora. Misia cmoknęła i również zabrała się do jedzenia sałatki. Ona w przeciwieństwie do mnie lubiła Angelę i nie rozumiała mojego postępowania, jednak ja miałam to samo z jej zachowaniem.
- Ona nie używa kremu przeciw zmarszczkowego. - powiedziała przełykając to co miała w ustach. Spojrzałam na nią pobrłażliwie.
- Tak samo jak ty jesteś królową słodkości. - prychnęłam i upiłam kilka łyków soku.
- No nie jestem, ale nie musisz tak łatwo oceniać ludzi. Ona jest całkiem fajna, jak sie ją bliżej pozna. - spojrzałam na siostrę jak na jakąś głupią lalę. Nie wiedziałam czy jest po praniu mózgu przez te księżniczki, czu już sama nie wie co mówi.
- Ja nie oceniam łatwo ludzi, ja tylko stwierdzam oczywiste fakty i od tej pory zaczynam się o ciebie bać. - przygądałam się Misi, jednak ta postanowiła puścić moją uwagę mimo uszu. Naprawdę zaczynałam się o nią martwić.
- A jak tam u ciebie ? - spytałam aby rozluźnić atmosferę. Misia wzruszyła ramionami, a zaraz po tym jak ją lekko szturchnęłam uśmiechnęła się i zaczeła mi o wszystkim opowiadać.
Dzień w szkole minął bardzo szybko. Tata obiecał, że po południu pojedzie z nami do centrum, ale musiał dłużej zostać w pracy. Przez godzinę próbowałyśmy wumyśleć co możemy dziś robić, ale w końcu zdecydowałyśmy, że same pojedziemy do centrum. Złapałyśmy taksówkę i udałyśmy się do sklepów. Będąc na miejscu Misia o mało nie posiadała się ze szczęścia. Zaśmiałam się widząc jakim wzrokiem mieży wielkie witryny sklepowe, albo jak szala między ubraniami w sklepach. Ona obkupiła chyba połowe centrum, ja miałam zaledwie cztery reklamówki.
- Ja się jeszcze za ciebie wezmę i obkupimy dla ciebie centrum.
- Nie dzięki, nie potrzebuję pomocy, jestem duża. - powiedziałam podreślając ostatnie słowo. Misia dokładnie wiedziała co miałam na myśli i wywróciła tylko oczami kończąc pakować ubrania do auta. Mieliśmy szofera, tak więc Misia idąc na łatwiznę kazała mu zawieść wszystkie rzeczy do domu. Ja nie lubiłam naszego nowego szofera. Nawet dla mnie niwyjaśniony był powód mojej niechęci do niego, a więc nie mogłam wytłumaczyć to komuś innemu. Ale jeśli miałam gdzieś jechać to tylko taksówką, albo z panem Zbyszkiem, naszym byłym szoferem, który odszedł z pracy ze względu na wiek, jednak czasami do nas przychodził. Gdy już wszystko było załadowanie Misia chciała jeszcze wstąpić do jednego sklepu. Nie chciałam iść z nią tam iść tak więc ona poszła znów wybierać ubrania, a ja wstąpiłam do empiku. Nie znosiłam zasobu naszej szkolnej biblioteki i chciałam kupić książkę, która w zupełności by mi odpowiadała. Uwielbiałam literaturę. Sięgnięłam po książkę i przeczytałam na odwrocie opis, spodobała mi się tak więc kupiłam ją i postanowiłam poczekac na siostrę przed centrum. Czasami żałowałam, że ojciec dał nam karty kredytowe bo zważając na dzisiejsze zakupy na pewno będzie awantura. Tato pracował w wielkiej firmie zajmującej się tworzeniem oprogramowania do komputera. Ojciec był zapalonym informatykiem i praktycznie umiał wszystko, stąd też po sfałszowaniu niekótrych danych otrzymałyśmy nasze karty kredytowe. Oczywiście że to było oszustwo, ale tato chciał nam podarować prezent z którego będziemy zadowolone, jednak nie pomyślał o konsekwencjach tego czynu. Tato nie popełniał dużo takich "przestępstw", był lojanym pracownikiem. Stanęłam przed drzwiami i zaczęłam czytać książkę. Usłysząłam jakieś śmiechy. Podniosłam wzrok i zobaczyłam trzech chłopaków patrzących się na mnie i śmiejących się. Pospiesznie spuściłam wzok i znów wlepiłam go w literki tekstu w ogóle się na nim nie skupiając. Słysząc kroki zbliżające się do mnie, obróciłam się szybko i chciałam wejść do centum, jednak jeden z chłopaków pociągnął mnie zmuszając tym samym do pozostania na dworze. Zmierzchało co tylko spotengowało mój stach.
- Czemu uciekasz ? Boisz się ? - usłyszałam od jednego z trójk chłopaków.
- Pewnie i tak daleko by nie uciekła, jej brzuch by ją prędzej wyprzedził. - powiedział stojący najbliżej mnie chłopak.
- Ja przynajmniej mam włosy na głowie. Jedyna rzecz której ci brakuje to zapewne owłosienie chodźby gdyby się lepiej dopatrzeć to i inteligencji ci brak. - powiedziałam patrząc na niego. Przybliżył się do mnie tak, że czułam jego oddech na swojej skórze.
w następnej notce część 2 !
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24