Zdecydowałam się coś napisać. Jak zawsze zabierałam się za to wiele razy, ale teraz jest już chyba wszystko w porządku. Wszystko wróciło do normy, oby. Nie wiem od czego zacząć...

Byliśmy w Sarbinowie na tydzień. Atmosfera między nami nie była za dobra, ale ogólnie wspominam fajnie ten czas. Po powrocie Szinio z nami mieszkał w Poznaniu, bo tacie się zachciało wakacji, a nie mógł go wziąć. Planowaliśmy też zmienić mieszkanie na większe i w tym samym miejscu, ale okazało się, że za dużo z tym problemów i zrezygnowaliśmy, ale nadal będziemy szukać :D Robert od października idzie na studia. Jeszcze raz gratulacje, Kochanie <3 Mój tata w końcu zamieszkał z Jolą i myślę, że to będzie nadal trwać, bo już dość tego niezdecydowania, bo się wkurwić idzie. Zdałam rozszerzony angielski, ale matmy oczywiście nie. Wszystko co planowaliśmy kupić do kawalerki - kupiliśmy. Robert zrezygnował z pracy, bo w październiku będzie się już tylko uczył. Dwa poprzednie miesiące wspominam strasznie (z wyjątkiem niektórych sytuacji). Nie sądziłam, że wyjdzie z tego taka wojna i że ja jestem chodzącym niszczycielem wszystkiego. Łącznie z sobą. Serio, to było straszne. Mam nadzieje, że to nie wróci, a ja znów będę sobą.