Tak, w końcu napisałam notkę. Zabierałam się za nią głupi czas, ale nareszcie jest :D. Aktualnie piszę w Wordzie, bo nie mamy neta. Nie chciałam czekać aż go odzyskam, bo już dawno odechciałoby mi się cokolwiek pisać. Tak to tylko wkleje i już. Szingo ma już pół roku i zrobił się strasznym byczkiem. Przez Święta nauczyliśmy go razem z Robertem wychodzić na spacery i wchodzić/schodzić po schodach. Nie obyło się bez bólu pleców, kiedy musiałam go znosić, kiedy nagle mu się odwidziało i nie chciał się ruszyć. Był ze mną i z moim Tatą w domu rodzinnym i w końcu było tak jak dawniej. Dawniej, kiedy moja Mama jeszcze żyła. Tata pojechał do szpitala 14 grudnia, a operacje miał 15. Oczywiście miał na stole jakieś komplikacje i zamiast 3 godzin operowali go 5, a ja razem z siostrą ubierałam w tym czasie choinkę. Nigdy nie zapomnę uczucia, kiedy dzwoniąc do szpitala z pytaniem czy Tata jest już na sali i czy czasami już się nie obudził, słyszałyśmy cały czas "nie". Takie przeciąganie było strasznie męczące. Wrócił ze szpitala 3 dni po operacji. Nie mógł się ruszać i tylko leżał. Wychodziłam z psem, kąpałam Tatę, chodziłam na zakupy, stałam w gigantycznych kolejkach w aptekach, żeby wykupić mu jakiś lek i robiłam milion innych rzeczy. Ogólnie zapierdol, ale było warto. Było warto, bo mam czyste sumienie, że zrobiłam co mogłam, żeby mu pomóc. Zwłaszcza wtedy, gdy pojawiły się chujowe sytuacje w których zostaliśmy tylko we dwoje. Razem z Robertem mieliśmy jechać na Sylwestra do Berlina, ale nie mogłam Taty zostawić samego. Dosłownie samego. Wynikła z tego niezła awantura, która spowodowała, że Robert i ja spędziliśmy osobno Sylwestra. Nie, Robert nie pojechał beze mnie do Berlina. Wróciliśmy do Poznania 3 stycznia i zaczęliśmy szukać pracy, bo wykreślili nas z listy uczniów i nie mogliśmy już dłużej pracować w hurtowni. Przez prawie miesiąc szukaliśmy pracy aż Robert wylądował w Amazonie w którym bardzo mu się podoba, a ja pracuję w fundacji jako pracownik call center. Obydwoje mamy umowę o pracę z tym, że Robertowi umowa kończy się pod koniec lutego, a mi 14 kwietnia. Zobaczymy czy nam przedłużą. Kiedy już miałam cichą nadzieje, że będzie dobrze i że wszystko ładnie się zagoi okazało się, że Tacie mocz przecieka do organizmu. Przez kilka dni miał gorączkę 39-40 stopni. Pojechał znów do szpitala w którym leżał ponad tydzień, ale szczerze mówiąc, był sam sobie winny. Lekarz stwierdził, że jeszcze dwa dni i mógł umrzeć w łóżku.. Kilka dni temu wyszedł ze szpitala i jak narazie nie ma dziwnych pomysłów, które mogą skończyć się tragicznie. Według lekarza do maja-czerwca będzie już całkowicie sprawny, jeśli nie spieprzy znów sprawy. Już niedługo poprawka matury z matmy oraz pisanie rozszerzonego angielskiego. W zeszłym tygodniu byłam u cioci po niespodziewanej kłótni z Robertem. Musiałam wyjechać, żeby go nie zabić :D. Za tydzień w sobotę mam urodziny i przyjeżdzają do nas Kopi z Magdą oraz Ada z Radziem. A 26 lutego muszę zjechać do Piły, żeby zobaczyć się z Tatą i pozabierać trochę rzeczy do ogarnięcia kawalerki. Robert ze mną nie zjeżdza, bo pracuję środa-sobota, więc nie mam po co na niego czekać. W niedziele na spokojnie wrócę pociągiem z tym, że Robert będzie musiał mnie odebrać, bo podejrzewam, że będę miała za dużo rzeczy, żeby samej ogarnąć, skoro będę musiała jeszcze zajść do Mamy Roberta. W połowie stycznia razem z Robertem stwierdziliśmy, że zmieniamy kawalerkę na tańszą. Po negocjacjach mojego Taty z właścicielem kawalerki okazało się, że całkiem sporo jest nam w stanie opuścić, więc zostajmy tutaj. Szczególnie że mamy już wszystko ogarnięte w tym mieszkaniu, wszystko nowe i w sumie przyzwyczailiśmy się do tego miejsca, bo jesteśmy w Poznaniu już ponad pół roku. Planujemy jeszcze zakupić kiła pierdół do kawalerki, typu dywan, półka na buty, nowa wycieraczka, opiekacz, bo nie mamy piekarnika, ale to wszystko przyjdzie z czasem :) Postaram się częściej pisać notki, bo po kilku miesiącach, strasznie dużo się tego u mnie zbiera, a potem wychodzi z normalnej notki tasiemiec.
"Mnie trzeba oswajać latami przyjaźni lub szaleńczym opętaniem."
Generalnie to nic nie dalo, że pisałam w Wordzie notkę, skoro i tak przed chwilą musiałam ją całą przepisać.
Jest moc <3
Użytkownik zimnoserc
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.