Fot. eM

Wśród zepsutych panienek, które robią śliczny dzióbek, modelek, kur.ewek, wychudzonych miss studniówek, wśród zazdrosnych szczeniaków, które wciąż mi patrzą w kieszeń i frustratów z etatów, kiedy lecę mercedesem. Dla tych klonów, co chcą być jak ktoś tylko na pozór. Dla wydmuszek i pionów, co traktują rap jak produkt. Dla farciarzy z loterii, jednowieczorowych gwiazdek. Dla cinkciarzy, koterii urzędasów przy ustawie. Dla korporacji, masówek, co budują sieć na szwindlach. Dla tych, których słuchałem jako dzieciak, jako szczyl i myślałem, że to si pokazywać na zdjęciach kwit. Dla tych, którzy nie mają, a chcą mieć i są źli. Dla NFZu, Nazaretu, biznesmenów ze wsi. Dla systemów emerytalnych, pomysłodawców w karatach - jestem nieśmiertelny, przeżyłem pięć końców świata! Dla ZUSu, skarbówki i panów jak Ryszard Petru. Dla wszystkich, którzy marzą, żeby ten hajs nas zepsuł -oszustów, zaprawek, SODziarzy i ofiar peklu i celebrytów bez gustu w krainie wąsatych szejków.

A teraz powiem Wam coś od siebie - doceniajcie zwykłe rzeczy. Codzienność, rutynę, wyjście do pracy i powrót do domu, każdą spokojnie przespaną noc, słodzenie herbaty i wyjście na kawę z koleżanką, owoce z ogródka i samodzielne kupowanie bułek w piekarni, jedzenie obiadu na siedząco przy stole, robienie ciasta na niedzielę, możliwość skorzystania z prysznica o własnych siłach, znienawidzone prasowanie koszul i mycie garów... A jeśli ktoś zadziera nosa i się na Wami wywyższa, to nie przyjmujcie do siebie tej zakompleksionej krytyki, bo każdy z chwili na chwilę, jak z dotknięciem czarodziejskiej różdżki, może stracić swoje życiowe siły, nawet największy biznesmen, który myśli, że może Was kupić.