-idziesz kupke? - bedziesz miala raka!
-noo.. - fajnie. zawsze chcialam miec jakies zwierzatko.
-to milego srania! ;)
12-18 konkretny chillout.. przez 6 dni slonce towarzyszylo Nam codziennie. sadze, ze te wspolne chwile, ktore spedzilysmy razem zmocnily Nasza przyjazn i uswiadomily, jak bardzo jestesmy uzaleznione od siebie. czas minal, a ja pragne powrocic do przyzwyczajen z przed kilku dni. wychodzenie na laki, pola, a nawet w zboze w godzinach nocnych przy tym lezac i patrzac na firmament gwiezdny. chodzic spac o czawrtej rano a budzic z uczuciem, ze jest godzina dwunasta, a tak naprawde wybija dopiero dziewiata. klotnie z Daria ( ktora z Nas ma lepiej ) wpadaly lekko w nowa polubiona rutyne. pryskanie sie zimnym shower'em czy spotkania na pobliskim placu z tamtejsza mlodzieza.. hmm.. tak wlasnie!
'.. nie musiala rozumiec sensu zycia, wystarczylo spotkac Kogos, kto go zna. a potem zasnac w Jego ramionach jak dziecko, ktore wie, ze ktos silniejszy od niego chroni je przed wszelkim zlem i niebezpieczenstwami.. '
aa moze juz znam swoj przyszly sens zycia. jest gdzies obok, ale los zmusza mnie do gry, wiecznej wedrowki i staran, bym kiedys docenila to, ze kazdy wielki trud zostal mi wynagrodzony. trwajace nadal dwa miesiace zmnienily mnie nie do poznania. nie potrafie sie poddac i jestem z tym wszystkim spokojna. nie ma dla mnie drogi nie do przejscia czy problemu nie do pokonania.
'.. zeby nie zwariowac trzeba uciec w samotnosc.
tylu nam ludzi podobnych
wierzylo w swiat idealny
dzis nie ma nic,
sami jestesmy na tej plazy..'