czasem historia, ktora wydaje mi sie najpiekniejsza, jest tez najgorsza, jaka moglam poznac. czyni ona wowczas moje zycie trywialnym i bezowocnym, ze powatpiewam w sens swych pragnien. kolejny raz otrzymuje policzek od sumienia za infantylne decyzje czy sponiewieranie wszystkiego dobrego, co mnie spotkalo. ale czy tak ciezko bylo zauwazyc umizgi losu?
'.. chlopak na rozdrozu obarczajacy sie wina
wszystko przysloniete czarna kurtyna, mysli gina
odeszlo to co bylo rutyna, posrod ludzi co dla mnie zyja..'
podobno jak mowie o Nim ,to szkla sie oczy. lecz teraz moge dobitnie napisac, iz dzieki Tobie mialam cieple swiatelko w oczach, cholernie mi szkoda, ze zgaslo. zawsze bawilam sie w udowodnienie- racji, uczucia czy wielkiego serca ktore mialam/mam. teraz sie po prostu oduczylam, bo wiem, ze nie ma to wiekszego sensu tak jak jakiekolwiek 'kocham'
'.. ktoredy? ach, jak slepiec! zwyczajnie- przed siebie
i wiem, ze zawsze trafiem, ktora pojde droga,
bo wszystkie moje drogi prowadza do Ciebie.'
aa i bardzo dziekuje Kamilce za dzisiejszy piknik na Lks'ie i proszse o wiecej, wiecej! lecz musimy sie razem nauczyc wyrazac odpowiednio Swoje uczucia i pokazac szczerze, ze Nam cholernie zalezy, ze chcemy sie w to wszystko totalnie zaangazowwac! a za przemile wrecz przeslodkie rozmowy czy tlumaczenia, za wymyslanie wyimaginowanych teorii strasznie dziekuje! ;**