przeszlam kolejny raz ta sama trase, tylko teraz byla dla mnie czyms wyjatkowym- kiedys tylko norma, ktorej nie potrafilam docenic. mijalam ta sama droge- teraz zalegal na niej bialy puch, a latem leza tam zolte owoce. byl tez tam dom, z ktorego pies zawsze mnie straszyl. usiadlam w parku, w miejscu, gdzie wciaz znajduje sie wpis, pieczetujacy nasze uczucia. w drodze powrotnej mijalam to wszystko, do czego bylam tak bardzo przyzwyczajona. pomimo minusowej temperatury, bolu stop czy zmeczenia musialam sie przekonac, czego chce. potrzebowalam ponad pol roku by byc tam znow- z ta sama stanowczoscia i nieuchronnym lekiem..
'...propozycje dla Ciebie mam
na te wszytskie gorsze dni
mam taki dobry plan..'
'... a teraz Ty wstan poczuj rowny stan
pomiedzy nami rownosc musi byc bez zman..'
aa ja szczerze;
martwie sie, gdyz wszystko dzieje sie tak spontanicznie, tak nagle.. nagle bez mojej wiedzy.
mam nadzieje, ze wiekszosc mych marzen zwiazanych z Toba, spelnia sie..
zaluje, tylko dwoch rzeczy, budujacych moj pryzmat, przez ktory nawet nie mam ochoty patrzec na dalszy bieg zycia.
przepraszam, Ciebie ze nie potrafie w tym wszystkim glebszego sensu znalezc, a tak bardzo chcialabym(?)
wstydze sie, swojego mechanizmu obronnego, ktory nie zawsze dziala prawidlowo.
czekam, az wszystko zapne na ostatni guzik, lecz bedzie nieziemsko trudnie
watpie, w to, ze w koncu odnajde ta odwage by moc Tobie, powiedziec prawde.
chce, wyjechac i tak zwyczjanie odpoczac
wierze, ze poki oddycham mam nadzieje [ dum spiro, spero ]
boje sie, ewidentnie zaskakujaco, gdyz naprawde moge Ciebie kochac?
dziekuje, Tobie za to, ze po prostu jestes, za szkolne klotnie i spacerowe zrozumienie..
tesknie, a i owszem przez te cale 6 dni, za Toba..