29.05.2010r.
Z Wojciechem na deptaku w Ciechocinku :)
Wczorajszy wieczór miło spędziłam w towarzystwie D., K., M., R., Alex i Kazika. NZ przykrością muszę stwierdzić, że niedługo będą otaczać mnie sami konfidenci. Alex rodem z sanepidu, a teraz jeszcze Kaziu psem zostanie. No cóż... rodziny się nie wybiera. Pocieszające jest to, że w razie spóźnienia będę dzwonić po Kazia, a ten będzie woził mnie radiowozem na sygnale xD
Nic nie pobije wczorajszego dialogu:
- Czemu K. ma znaczek Nike na brzuchu, a nie u góry po lewej stronie? - spytał Kaziu.
- To pewnie podróbka - stwierdziła Alex.
- Jaka podróbka?! Przecież kupiłam tę bluzkę za złotówkę na lumpach! - powiedziała D.
Nic dodać nic ująć :)
A dziś chyba Acha się na mnie obraziła, bo miałyśmy iść do Cinema City na maraton "Zmierzchu". Niestety mój ojciec idzie na noc do roboty, a wiadomo jaką panikarą jest moja matula. No i przede wszystkim dziś mecz Portugalia - Hiszpania! Muszę wspierać moich faworytów i z chęcią będę darła paszczę, a także rzucała cenne uwagi do telewizora :) Szkoda tylko, że walka będzie toczyć się między moimi ulubionymi drużynami.