Dzień dobry.
Nawet bardzo.
I miło mi,
że było dzisiaj tak miło.
I przyjemnie.
Z kolei dzisiaj chyba najsłabsza historyjka.
Taka sobie.
***
Przed górami, przed lasami,
czyli całkiem niedaleko,
w chatce z czekolady,
mieszkał sobie (bo komu innemu) Cesarz Klariusz.
A ponieważ był Maj
i robiło się wyżej,
wszyscy byli w niebie,
tylko, że nie wiedzieli,
że w siódmym,
bo nie umieli liczyć.
Taki to był kraj.
Wszyscy byli wniebowzięci,
z powodu Maja,
oprócz Cesarza,
bo on musiał jeść strach.
I tak się najadł strachu,
że horror normalnie.
Aż tu nagle przyleciał do niego wuj,
co to miał wąs.
I spod tych wąsów odzywa się głos wuja:
-,,Primavera, Klariusz, masz dziewczynę ?"
-,,Nie mam wuju."
-,,To ja ci znajdę."
A ponieważ był to wuj,
co to miał wąs,
to nie rzucał słów na wiatr,
ani tym bardziej na ziemię.
Więc znalazł taką Powabną,
co to się zgodziła.
I się pobrali, z Klariuszem,
ale ona zjadła mu całą chatkę
i się roztyła.
Smacznego.
***
Czyli cesarz stał się bezdomnym pantoflem
pani, którą potem trudno było nazwać Powabną.
Tak to już jest.
Raz na wozie, czyli w humorze,
a raz pod wozem, czyli w kałuży.
Czyli w dołku.
Bo do nas należy sterowanie wozem,
co to się życie nazywa,
tak by jego koła nie wpadały do takich dołków.
***
Ogólnie pozytywnie i przyjemnie.
Fajne słowo.
Przyjemnie.
Także tego,
dzięki wam (jest przyjemnie)
i trzymajcie się.
Razem.
Dobranoc.
Pjotrek.