photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 23 MARCA 2009

wypluw

Chciałbym podkreślić, że ten tekst jest tylko zbiorem moich subiektywnych myśli.

 

Hmm... mamy różne systemy wartości i nie ma w tym nic złego. Dopóki każdy jest konsekwentny wobec swojego... Dopóki stara się zrozumieć drugiego. Dopóki pamięta, że inni też coś czują. Że działają jakoś, bo czasem nie umieją lepiej. Że potrzebują tolerancji takiej, jakiej i samemu się od ludzi wymaga...

 

Jeśli słyszę opis jednej sytuacji z dwóch przeciwstawnych stron... Rozumiem, 20% na subiektywizm... Ale to nie jest 20%. To co słychać ostatnio... Wydaje się jakąś pieprzoną grą. Ja tak nie umiem, że ty mi dziś powiesz, było tak i tak, jutro druga strona mi powie przeciwnie, pokiwam głową, jedziemy dalej. Nie, dla mnie jak dwie osoby mówią coś zupełnie sprzecznego, to coś kurna mocno nie gra! To nie jest tak, że jak przystało na kumpla wysłucham, po czym nie poświęcę sekundy, żeby to przemyśleć, bo co się będę zajmował cudzymi sprawami. Dla mnie jak ktoś coś mówi, to ja w to wierzę i o tym myślę! A jak wersje się nie zgadzają tak rażąco, jak nachodzi mnie wrażenie, że ktoś kręci... To mnie to wkurwia, bo nie wiem jak mam się zachować? Komu mam wierzyć? Udać, że nic nie słyszę? Czy zacząć podchodzić z przymrużeniem oka? Do potrzebujących przyjaciół? No co kurna można zrobić? Czuję się, jak pionek w jakiejś grze...

 

Grupa to piękne słowo, ostatnio modne. Grupa jest wtedy, gdy można w niej odnaleźć. Grupa przyjaciół by była wtedy gdybyśmy się znali... A my... Kurcze mam wrażenie, że poza pojedynczymi więziami, większość tego, co o sobie wiemy, to kilka oficjalnych stereotypów. Stereotypów zbudowanych na sytuacjach prostych i niewymagających.

 

A ja od nie pamiętam nawet jak dawna czuję się w tych wszystkich stereotypach jak w więzieniu. Mam wrażenie, że nie patrzymy na siebie jak na osoby, a jak na zbiór kilku sytuacji, przez które się postrzegamy. Czuję się jak niewolnik zachowania, które musze podjąć, bo wiadomo jak się zachowam, bo taki jestem w oczach innych. Bo nawet jak się zachowam inaczej, to każdy zinterpretuje to tak jakbym się inaczej nie zachował, lub w ogóle tej zmiany nie zauważy. Czuję się jak niewolnik każdego błędu, jaki kiedykolwiek popełniłem.

 

Mam wrażenie, że łatwiej zniechęcić kogoś do siebie kilkoma trudnymi nawykami, męczącymi zachowaniami, które nie mają głębszego przełożenia na życie, nie łamią żadnych większych zasad moralnych czy religijnych. Że łatwiej tym sprawić, że człowiek zacznie się do ciebie zniechęcać, niż jak się wykręci porządny numer, który naprawdę zasługuje na potępienie. Bo taki porządny to... to był alkohol, to w zasadzie nie ja, nie wiem dlaczego i w zasadzie to ja nie wiem co chcę... Zwykły przypadek i w ogóle to o co chodzi? Przecież to jest dawno zamiecione pod dywanem tajemnicy, a ty się czepiasz. Czepiasz się, ty, który lubisz gdy wszystko jest sprawiedliwie rozliczone, masz głupi dowcip i w ogóle ci za dobrze, jaką więc masz czelność się odzywać? Za dobrze bo co? Bo mnie nie znasz? Nikomu nie jest "za dobrze". Tak jak w swoim życiu widzę trud i niefart, który wywołuje, czy usprawiedliwia moje błędy, tak możnaby założyć, że druga osoba ma w sobie dokładnie to samo... TOLERANCJA... Fajnie mieć ją też dla innych...

 

Wszystko można usprawiedliwić, wiele da się w sobie zmienić, wiele także da się naprawić. Ale do tego potrzebna jest uczciwość. Trzeba też wiedzieć czego się chce... Czy usprawiedliwić aby znieść poczucie winy, czy aby zacząć działać do przodu...

 

Gdy popełnię błąd, to go w sobie żałuję. Przeżywam i nienawidzę. I chciałbym przeprosić i umieć nie powtórzyć. Nie być już tym błędem. Żeby on zniknął ze mnie i z mojej osobowości. Chciałbym, żeby ktoś chciał słuchać. Chciałbym tylko... czuć się wśród ludzi mi bliskich bezpiecznie. Tylko wierzyć... Móc ufać... Móc popełnić błąd i go naprawić. Chciałbym iść do przodu i żyć tym, co można zrobić dziś, jutro... A czasem czuję, że żyję, że żyjemy wczoraj:/ Co o tym wczoraj zapomnę, to sie jakoś przypomina.

 

Ciąg dalszy na dole, od dołu...

Komentarze

rzuraf z Tolerancją 0.90 musze odrzucić Twoją tezę :P
24/03/2009 20:17:08
yasioothemastah Wzór był troszke przerysowaniem, ale chce i potrzebuje mieć oparcie w innych... No każdy to chce i chyba to sprawa bezdyskusyjna.

Jestem w stanie tolerancją obdarzyć w zasadzie wszystko, ale...

Wiadomo, że jak coś w kimś jest sprzeczne z moim systemem wartości, czy czymkolwiek, jednym słowem wywołuje u mnie w danym momencie dysonans, którego nie jestem w stanie samodzielnie przeszkoczyć, to czuję się z tym źle...

Więc oczywiście, z racji tego, że nie umiem sobie sprawy wytłumaczyć, czy stłamsić, to zaczynam ją drążyć. Do tej chwili tolerancja nie działa prawie w ogóle.

ale to nie koniec świata, teraz jest ruch drugiej strony... są dwie możliwości:

1. Może za niego przeprosić i się od niego odciąć, powiedzieć, sory, never again. Wtedy ja akceptuje, że się mogła pomylić i zapominamy o sprawie, włączam tolerancję.

2. Opcja, której mam wrażenie prawie w ogóle nie bierze się pod uwagę... Nie przyznać mi racji, ale też nie negować faktu, że zrobiła mi przykrość, nie opieprzać za czepianie się. Bez ustępowania mi spróbować zorzumieć moje stanowisko, po czym postarać się nauczyć mnie choć w części tą sprawę akceptować... Bo bądźmy szczerzy, nic nie działa bardziej denerwująco, jak wymigiwanie sie i udawanie, że sprawy w ogóle nie ma. Już samo wysłuchanie i poczucie, że ktoś próbuje cię zrozumieć jest kolosalnym krokiem łagodzącym i nawet gdy nie dochodzi się do porozumienia, ta opcja też uruchamia tolerancję. Ba nawet więcej, bo pozwala przezwyciężyć własne bariery i otworzyć się na świat. Zdaje mi się też, że jest wiargodniejsza od tej 1 i łatwiej po niej odbudować zaufanie.

No i też głupi jest tu tekst... "ja się staram zrozumieć, ale ta druga strona tak mnie wnerwia, że to się nie da, poza tym ja mam racje". Fakt, fajnie mieć rację, ale jak życie uczy, to nie racja daje szczęście i moim zdaniem, w konfliktach mimo wszystko rzadko o nią chodzi. Tu biego o tolerancję i możliwość kompromisu pomimo. że ma się racje. Nawet przyjmując nierealne założenie, że jest w 100% obiektywna.

Oczywiście jest trzecia opcja - olać sprawę. Oczywiście jest najprostrza w zastosowaniu, ale trza rozkminić, czy konsekwencje sa tego warte;)
24/03/2009 13:37:31
~szymon dzisiaj na metrologii mialem bledy ksztaltow - tzw odchylki. zwykle powstaja przez za duzy nacisk albo zbyt duza eksploatacje danego przedmiotu. facet powiedzial tez, ze w technice nie ma niczego idealnego i zawsze jest jakis blad.
ludzie jako wzorce przyjmuja w warsztatach cos nieidealnego ale jak najdokladniejszego, nie zwracajac uwagi na odchylki.
analogicznie - to jest nasza indywidualna sprawa czy pomimo bledow bedziesz kogos dalej uwazal za wzor, czy nie. zalezy na ile mozesz samemu sobie pozwolic i jaka tolerancje sobie wyznaczasz

dobrze, ze ci ulzylo
23/03/2009 23:42:16
rzuraf musze powiedzieć, że ciesze się, że ktoś inny dostrzegł co się dzieje i w przeciwieństwie do mnie, potrafi to zwerbalizować...

Czasami człowiek musi zrobić coś na prawdę skrajnego żeby zwrócić na siebie uwagę, moje dzisiejsze zdjęcie i zmiany na gronie to wynik moich błędów, zwielokrotnionych przez inne błędy, w każdyjm bądź razie... oglądalność bloga skoczyła mi czterokrotnie...
23/03/2009 22:36:09
yasioothemastah Przez tyle czasu wbijano mi do głowy, że każdy powinien się zajmować się sobą, odpowiada przed sobą... Co innym do tego, mój błąd, moje konsekwencje, a jak nie pasuje to nara.... Nie, to nie tak jest.... Dla mnie jesteście przykładami. Oparciem. Kręgosłupem. Czasem wzorami. Mówię sobie... Nie cały świat jest zły, bo on/ona nie są. Są inni. Są wyspami w tym morzu zła, w nich można wierzyć. Odpowiadamy przed sobą i powinniśmy od siebie wymagać... Gdy należy mi się solidny opieprz, to poprostu chcę i zasługję by go usłyszeć. Gdy widzę że coś się nie zgadza, to nie potrafię zamknąć oczu i pójść do innej piaskownicy. Nawet jak mnie za to wszyscy znienawidzą, to ja nie umiem...

Dużo tego. Pewnie ostro bełkotliwie. Dla tych, którzy odebrali to jako faworyzowanie kogoś, atak na kogoś, chciałbym podkreślić, że tak nie jest. Jeśli w tym momencie, ktoś jest na mnie obrażony, to niech wie, że zdawałem sobie, iż pisząc to być w zasadzie strzelam sobie gola do własnej bramki i gdybym był choć krztynę interesowny, czy jakkolwiek by to nie nazwać, po prostu mogłem tego nie wrzucić i uniknąć gadki. Wiem też, że nie jest miły, ale przyjaźń... Wyrasta na zrozumieniu, nie na piciu browara w knajpie. Ja się po prostu boję funkcjonować w świecie, w którym nic kompletnie nie jest pewne i wiarygodne i w którym uczciwość zależy od kontekstu. Więc rzucam tym tekstem w akcie jakiejś wewnętrznej psychicznej potrzeby. W akcie nadziei, że wpłynie na kogoś. Że wpłynie na samego mnie, bo przecież większość z tych zarzutów powinienem postawić sobie...

Za nieprzywiązywanie wagi do niezwykle ważnych szczegółów wszystkich serdecznie przepraszam. Zrobię wszystko, aby sygnały, które uda mi się cichaczem wydrzeć, przekuć w stanie się dla was lepszym.

Za egocentryzm, którego ukoronowaniem jest ten tekst przepraszam również. To był jednorazowy akt, nie musicie gadać, że mi odbiło czy coś. To koniec gadki w tej formie z mojej strony. Ulżyło mi:) Że to net... Tak net, bo na żywo jakoś tak się słabo słuchamy... Może dlatego wolę się rozpisywać w necie.

Za ostrość niektórych fragmentów chyba nie mam co przepraszać, bo wiadomo, że ten kto nie czuje żeby go dotyczyły się nie obrazi. A no i też zaznaczam, że ten tekst powstał z pewnym przerysowaniem. Jeśli ktoś mi ufa, to wie, że myślę o nim dobrze i żadna głupota tego nie zmieni;)
23/03/2009 18:55:43

Informacje o yasioothemastah


Inni zdjęcia: ;) nacka89cwaJa zapatrzona na żółwie nacka89cwaSezon się zacznie. ezekh114Słoneczna strona Do mecz najprawdopodobniejnieObsypany kwieciem elmarFajny dzień patusiax395Żółwie nacka89cwaPrzy żółwiach ja nacka89cwa491 mzmzmzPopadało...:) halinam