photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 PAŹDZIERNIKA 2013

Rozdział 81.

Ścieżka dźwiękowa 

- Pieprzone komary. - zasyczał Kacper. - Nawet tutaj. - poruszył niespokojnie kolanami, usadawiając się wygodniej na krawężniku przy bulwarze. Zagwizdał niezbyt głośno. Jego oko nie dostrzegło nigdzie psa. Postanowił poczekać jeszcze chwilę, choć coraz bardziej się niecierpliwił. Nie wiedział co do siebie w tym momencie czuje. Szum pobliskiej wody i samochodów nieopodal na moście, zakłócił dźwięk telefonu. Fabryczny dzwonek wraz z wibracją zmusił Kacpra do wyjęcia telefonu ze spodni.

Wyświetlacz podpowiadał, aby nie odbierać. Chłopak własnie tak zrobił.

Jednak ktoś nie dawał mu spokoju. Kacper, odrzucając połączenie po raz czwarty, chciał cisnąć telefonem przed siebie. Jedynie gniewnie rzucił go na trawę przed swoje nogi. Minęło kilka naprawdę długich minut. Poczuł napływ krwi do twarzy, poczuł rumieniące się ze złości policzki, gdy telefon znowu się odezwał. Piąty raz. Wtedy przełamał się. Silnie przytkał sobie słuchawkę do prawego ucha.

- Czego chcesz? - spytał niegrzecznie. Martyna, której udało się z  nim połączyć, odchrząknęła zmęczonym i zachrypniętym głosem.

- Dziękuję, że odebrałeś. - rzuciła na wstępnie. - Nie zajmę ci dużo czasu. - powiedziała ze skruchą. 

- Nie mamy o czym rozmawiać. 

- Jak ona się czuje? - przerwała mu Martyna z nieukrywanym lękiem w głosie.

Kacper poczuł przypływ adrenaliny. 

- Kpisz sobie? Po raz kolejny szukasz pretekstu, aby ze mną porozmawiać?

- Chcę po prostu wiedzieć. - ucięła, czekając na odpowiedź. 

- Wszystko z nią w porządku. - powiedział chłopak, chcąc by ta rozmowa dobiegła końca. Zagryzł wargi, gdy powiedział ostatnie słowo.

- To nie tak miało być... - zaczęła Martyna nagle.

- Przestań się ze mną kontaktować. Nie rozumiesz? - spytał, gdy słyszał coś na kształt protestu. - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. A od Klary trzymaj się z daleka. Inaczej załatwimy to w inny sposób. - warknął.

- Śmiesz mi grozić?

- Tak. - przyznał hardo. Słysząc pauzę w głosie swojej eks, dodał. - Przeprosiny przyjęte. 

- Między nami jeszcze nie koniec. Zobaczysz. - szepnęła ostatnie słowo. Rozłączyła się pierwsza. Zdezorientowany Kacper zmarczył brwi. Komórka zaświeciła się, gdy połączenie zostało zerwane. Klikając przycisk blokady, wstał. Olivier kręcił się w pobliżu. Widząc pana, szybko podbiegł do niego. Chłopak bez słowa zawiązał mu smycz. Wraz z psem podszedł do auta i poszukał torby Klary. Schwytając ją za jakąś sprzączkę, włożył ją sobie pod pachę. Z mieszanymi uczuciami powędrował na górę.

***

Klara otworzyła nagle oczy, wyrwana ze snu charakterytycznym dygiem. Wyobcowana, rozejrzała się wokoło. Dotarło do niej, gdzie jest. Wstała z sofy, na której jej się przysnęło. Pierwszy krok zrobiła chwiejnie i mało zdecydowanie. Następną rzeczą, jaką uchwyciła jej percepcja, był zgrzyt zamykanych drzwi. Stała trochę kiwając się na boki, gdy zobaczyła Kacpra z dziwną miną. 

- W porządku? - zapytał jakby od niechcenia. Pies czujnie obwąchał Klarę i zrobił wokół niej kółka. - Nic ci nie zrobi. - dodał. - Twoja torba. - pomachał w powietrzu nią. Skołowany, położył ją gdzieś niedbale. Prawie rzucił.

- Coś się wydarzyło? - spytała go. Kacper nie odpowiedział. Bez słowa wyminął ją i usiadł na podłodze, upierając się plecami o sofę. Spuścił głowę znacząco. - Powiedz coś. 

- Nic się nie wydarzyło. - powiedział, nie podnosząc głowy. Dziewczyna przysiadła się obok niego, podpierając przedramienia na kolanach. 

- Nie wierzę ci. Przecież widzę. 

- Nie doszukuj się czegoś w czymś, gdzie tego nie ma. 

- Możesz mi powiedzieć. - wyznała. - Zawsze i wszystko. Jeśli tylko chcesz.

- Cieszę się, że tu jesteś. - przerwał jej. Spoglądał na nią znacząco, a w jego oczach malował się tajemniczy błysk. Klara znów poczuła serce w gardle. - Zastanawiałem się... - mruknął, odwracając pesząco wzrok. -  Przez te wszystkie dzisiejsze zawirowania...

- Już wczorajsze. - przerwała mu.

- Wczorajsze. - dopowiedział patrząc na zegarek. Kilka minut po dwunastej. - Mogłabyś mi się nie wcinać?

- Mogłabym. - odparła cicho, ale z ubawem.

- Mogłabyś się nie droczyć ze mną? Ty irytująca...

- Mogłabym. 

- Nie usłyszałem nawet zwykłego: dziękuję - od ciebie. 

- Przechodzisz do rzeczy!

- Tak, zawsze otrzymuję to czego chcę. - powiedział. Dźgnął ją palcem wskazującym w lewe ramię. - Jak będzie?

- Dziękuję. - prawie przeliterowała.

- To za mało! - stwierdził po krótce, udawając rozczarowanego. 

- Będzie ci musiało wystarczeć. - szepnęła Klara, opierając bezwładnie głowę na sofie. Siedzieli teraz bardzo blisko siebie, stykając się ramionami. Kacper spojrzał jej na usta. Odmalowała się między nimi cisza, nie przerwana nawet szelestem. Musnął ledwie policzek Klary delikatnie palcem. Klara zmrużyła oczy.

- Gdzie ty byłeś... I... Coś tu masz.... - mruknęła, zdejmując paproch spod jego oka. Potem ujęła jego twarz w obie dłonie. Otworzyła usta i przesunęła językiem za zębami, ściskając je nagle nerwowo. Powoli zmniejszała granicę między nimi. W odpowiednim momencie Kacper wyczuł jej uczucia. Pokręcił głową, jakby sytuacja sprawiała mu zawód.

- Słuchaj ja...

- No co? - urwała zdanie. - Powiedz właściwie o co ci chodzi. Nie mogę cię rozgryźć od jakiegoś czasu. - powiedziała.

- Klaro, ja naprawdę... nigdy nie chciałem cię... - macił.

- Ciężko mi z faktem, że nie pozwalasz mi się dosięgnąć. Im bliżej mnie jesteś, tym bardziej mi ciebie brakuje. Stwarzasz między nami dystans, któremu nie potrafię sprostać, mimo że wiele razy próbuję. Ty po prostu nie chcesz dać mi... szansy.

- Ja chyba nie chcę się angażować. Jeszcze. - odparł miękko, jakby nie chciał sprawić jej przykrości. Skóra Klary zjeżyła się, dziewczyna próbowała dalej.

- Bo się boisz. Boisz się, że potraktuję cię za jakiś czas tak jak ona. Bo nie jestem odpowiednia. Bo w głębi duszy nadal tęsknisz za nią. Bo w głębi duszy nadal kochasz... ją. - powiedziała do niego z wyrzutem, odsuwając się. - Mam rację? - spytała jakby samą siebie. - Pewnie, że mam.

- Nie chcę wracać do tego tematu. To zamknięta sprawa. 

- Masz rację, lepiej będzie jak każdy pójdzie w swoim kierunku. Tylko nie rozumiem, na jaką cholerę mnie tu ciągnąłeś... powiedziała prawie łamanym głosem.

- Zaczekaj. - powiedział zdecydowanie, trochę niecierpliwionym głosem.

Klara zwinnym ruchem podniosła się i chwyciła niedbale za swoją torbę. Nieostrożny ruch sprawił, że jej zawartość wysypała się na podłogę. Bliska płaczu, dziewczyna odgarniając włosy, zaczęła zbierać przedmioty. Kacper pokręcił głową i klęknął obok niej, wyrywając jej rzeczy z rąk. 

- Zostaw to... - mruknął. - Zostaw... to powiedziałem. Klara!

- To ty zostaw mnie!  - odparła gniewnie, ale z wielkim rozczerowaniem. Próbowała znowu się nie popłakać. Dopchała ostatnią rzecz niedbale do wnętrza torebki i nie chcąc, szła w kierunku drzwi. Kacper jednak był od niej szybszy i uniemożliwił jej wyjście, zamykając drzwi ręką. Potem podstawił ją pod drzwiami, zagradzając ją samą rękoma rozstawionymi między jej głową.

- Daj spokój. - powiedziała. Ten jednak dezaprobując jej słowa, wziął z jej rąk torbę i upuścił na ziemię. Potem spowrotem oparł się na nich. Klara podniosła na niego oczy. Serce biło jej jak młot. Czuła nogi z waty i to uczucie czołgu w żołądku.

- Nigdy więcej nie traktuj mnie tak. - powiedział całkiem poważnie, zmieniając ton.

- Bo co?

- Bo nie jest to przyjemne. - skinął głową. Uśmiechnął się. - Nigdzie nie idziesz. Jutro. Być może.

- Ja o tym decyduję.

- Nie, ja o tym decyduję. - powiedział, przekomarzając się. 

- Nie ma takiego argumentu, który mnie przekona. Jesteś na straconej pozycji. Miejmy to za sobą. - mruknęła wyzywając. Westchnęła. To była jedyna rzecz jaką zdążyła zrobić.

- Jestem pewien, że mam taki... jeden... argument. - szepnął jej wprost do ucha. Dziewczyna nagle nie wiedziała co się z nią dzieje. Poczuła jego ciepłe dłonie na swoich ramionach. Ten nieznośny dystans stał się mitem. Kacper przyciągnął ją do siebie i zdecydowanym ruchem pocałował. Wir emocji zalał  Klarę od środka. Czuła jego wargi na swoich, jego ręce objęły ją w pasie i przylgnęła do niego. Potem czuła jego język i czuła, że głowę rozsadza jej jakaś nieznana siła. Zaskoczona zamknęła oczy i pozwoliła trwać chwili. Jej nieopisane szczęście pozwoliło objąć spowrotem jego twarz i wtulić się jego ramiona. Przestał na chwilę, by spojrzeć jej w oczy i wrócić - tym razem do krótkich pocałunków w jej szyję. 

- Nie chcesz tego. - wymamrotała, przesuwając dłoniach po jego włosach. - Zawsze mi dawałeś do zrozumienia, że jesteś dla mnie nieosiągalny... Nie chciałeś tego. 

- Cicho... Teraz... Niczego bardziej nie chcę. Chcę... ciebie. 

Komentarze

doma6alice9ka no moja droga warto było czekać ponad miesiąc na ten rozdział! ;)
30/10/2013 12:30:42
wyznaniazycioholiczki Hah, ten rozdział miał tak z 6-7 wersji, ta jest moim zdaniem najbardziej odpowiednia ;)
31/10/2013 16:13:50
doma6alice9ka o jezu ;o
31/10/2013 22:04:39

~thepassiv WYDAJ KSIĄŻKE! <3
29/10/2013 17:39:36
shaar kocham <3
28/10/2013 23:30:35
mojnienormalnyswiat awejdhggjrijvmdls! Matko przenajświętsza! W końcu! Tyle rozdziałów na to czekałam! <3
Po prostu geniusz!
26/10/2013 18:57:12
wyznaniazycioholiczki o matko xd
26/10/2013 19:21:55

Informacje o wyznaniazycioholiczki


Inni zdjęcia: Hejka? traidor1550 akcentovaSynuś nacka89cwaZ kuzynem nacka89cwaRzekotka drzewna wieslaŻar tropików bluebird11Pluralizm postaw. ezekh114Natura locomotivPająk i jego firanka :) halinamWolność to była ... dawniej. ezekh114