Jak tak sobie spojrzę wstecz, to żal, smutek i pożoga. Jak sięgnę głębiej, to desperacja, rozpacz i wieczny konflikt. Mówią na mnie "emocjonalnie popaprana" i może dobrze mówią. Nie wiem. Kilka miesięcy temu potrafiłabym ocenić. Dziś mi się nogi plączą i język. I zatarłam granicę między dobrem a złem, tak jak się zaciera ślady po udanym morderstwie. Chyba ja również po drodze kogoś zabiłam. Chyba siebie. Poraniłam na pewno, i tu lista byłaby zdecydowanie dłuższa. Ależ, co ja plotę! Przecież o to właśnie w życiu chodzi! Żebyście się mieli na kogo wkurwić i żebym Wam mówiła "Nienienie" i myślała "Taktaktak". Kto wpuścił duszę w to młodzieńcze ciało? Znów nie wiem. Ja przecież nie chciałam. Obudziłam się taka dzisiaj i śmiem twierdzić, że taka jestem od zawsze. Potrzebuję wiecznych świateł, fajerwerków, okrzyków wypuszczanych w nocy, wtedy czuję że żyję i że Ty żyjesz gdzieś we mnie. Przyjdź, zobacz jak upadam. Przyjdź, robię to dla Ciebie.