Mam z Tobą taki problem, że chyba nadszedł czas na deklaracje. A wiesz doskonale, jak ja się szalenie boję wszelkich klatek, łańcuchów, kajdan i uwięzi. Nie należę do żadnej ciekawej subkultury, nie pochodzę z supergenarcji, mam probelmy na głowie i duszę nie z tej epoki, buntuję się nieustannie i tworzę nowe zasady, może dlatego tak trudno mi się zakochać. Moze dlatego właśnie tak łatwo. Bo co to za problem- dać Ci serce. Bierz je sobie w cholerę, jeśli chcesz dorzucę jeszcze jedną rękę czy nogę w pakiecie. Niewiele z tego możesz otrzymać zysku. Moje serce jest puste, w najlepszym razie- twarde jak.. Jak coś co jest bardzo twarde. Ale wystarczy mała iskra żeby zapłonął ogień, pamiętasz, właśnie to było pierwsze zdanie w naszej rozmowie. Pamiętasz, powiedziałam, że chyba spełniłam już swoje zadanie. Że chyba wrócę sobie tym razem na tarczy, bo po co niszczyć nowe buty. Śmiałeś się do łez, dziwne, bo ja do łez płakałam.