A dziś nie jestem zdolna do bycia zdolną. Mam tryliony lat i poznałam życie, które miało być słodkie. Ma smak gorzki jak kawa, którą moja mama nie słodzi. jak Judym w Syzyfowych Pracach tocze walkę. Na starcie wiem, że przegrałam a do mety biegnę dla honoru. Życie rozdrażnia moją psychikę i gubi mnie to. Kiedyś ktoś mi powiedział, że będę jeszcze Aniołem, ale jeśli mi wyrosną skrzydła. Teraz już wiem, że żeby mi one wyrosły, jeszcze nie raz będę skakała w przepaść. Jak nisko jeszcze mogę upaść w swoich myślach? Skąd w ogóle biorą się moje myśli? Ja-leżąca na ziemi owinięta kocem szukam tego wewnętrznego głosu, który nie jest mną. Wyżyć na czymś/na kimś kiedyś było takie proste. Teraz to wieczna walka z samą sobą, żeby nie zrobić o jednego kroku za dużo. A tak naprawde to ja jestem zmęczona; nerwami, myślami, kołataniem serca, ściskiem żołądka, który jest gorszy od bólu głowy i złamania ręki naraz. Ja naprawde już jestem zmęczona...