Nie zawsze mam ostre napady lęku. Czasem pojawia się tylko drobny strach, który zakrada się do mojej głowy nagle, bez uprzedzenia.. Kiedyś pojawiał się nocą, teraz kiedy mu się tylko podoba. Najłatwiej mu, kiedy jestem sama, kiedy nie mogę go się wyzbyć. Strach, że zrobię zły ruch, że wszystko zepsuje. Obawa przed utratą czegoś, nad czym długo pracowałam i nad czym mi zależy. Przy napadach aż za bardzo staje się świadoma swoich wad i niedoskonałości. są bardziej widoczne i jeszcze bardziej dokuczliwe, że mam ochote wyrwać sobie wszystkie włosy z głowy i pozabijać każdego, kto krzywo się na mnie spojrzy. Boję się miejsc w których nie zamieszkam i boję się siebie, której nie znam.
Chciałabym wyrzucić te wszystkie czarne myśli, które atakują mnie gdy jestem bezbronna-gdy jestem sama. Wiem, że muszę walczyć z samą sobą, bo nie mogę stracić tego co mam. A mam wszystko, czego pragnęłam. Takie szczęście, takie coś mojego. Coś, co będę zawsze chroniła przed tymi strasznymi myślami.