czeka nas nowy dzień. właściwie już trwa. a ponieważ w każdym nowym dniu kluczowe jest to, żeby mimo senności nie przegapić świtu (no bo jak ruszać na nowo, to tylko z linii startu, nigdy od środka) - liczę na trochę wysiłku.
zmian przyszedł czas. nie wiem, ile potrwają, jaki kształt przybiorą i co mi przyniosą. wiem natomiast, że moje przypuszczenia spełnią... SPEŁNIŁY się szybciej nawet, niż podejrzewałam.
to, co teraz dzieje się w mojej głowie, to jeden wielki bój wartości wszelakich. ale czuję satysfakcję z ucisku i bólu, jakim wypełnia moje spokojne sekundy, bo biorę to za godną pokutę po tym, jak - zresztą zasadnie - wyrzucałam niektórym błędy w ich systemie wartości. czuje się coraz bardziej czysta wewnętrznie: to jest ta chwila, kiedy rozrywa cię od środka i przepełnia blaskiem jakaś wzniosła, rewolucyjna idea, chwila bieżąca i jeden z najodważniejszych planów w twoim życiu, a przy tym - treść godna dziękczynienia za wypełnienie ciebie dniem dzisiejszym i otwarcie na jego słońce po latach rozpamiętywania przeszłości i życia nią. być może źle interpretuję pojęcie czasu: zbyt małych zmian spodziewam się po miesiącu, a zbyt wielkich - po jednej dobie. wiem natomiast jedno, w tym momencie jestem gotowa wyłożyć karty na stół i prawie-gotowa bezwzględnie oczekiwać tego samego. lojalność za lojalność - to właśnie zasada, która dziś przepełnia mnie nadzieją i rysuje uśmiech na mojej twarzy. zobaczymy jak się to wszystko potoczy.
Użytkownik wrwtatyutfggyhki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.