jestem przeciętniakiem jakich wielu. nie wybijam się i popierdalam zgodnie z krzywą Gaussa. przez dłuższy czas sądziłam, że jest inaczej, ale nie jest.
paru siedzi na szczycie, a szara masa tańczy jak się im zagra i zdychają nie dorobiwszy się niczego, nie przeżywając niczego.
mam ogromne wymagania wobec życia, tak myślę.
chcę, żeby to było coś więcej niż szpaler nudnych jak flaki z olejem dni, mord wykrzywionych w paroksyzmie sztucznego śmiechu... nawet nie mogę mieszkać tam gdzie chcę i utknęłam do jasnej cholery w miejscu, którego nigdy nie darzyłam ciepłymi uczuciami.
jakiekolwiek moje decyzje owocują ostatnio nieszczęściem. jestem w szachu, bo wybieram między złym i niedobrym, więc co za różnica. i mogłoby być okej, gdybym tylko do końca znalazła sens, sensem może być nawet ktoś, bo kiedy ktoś jest, to ten ktoś cię dopełnia i dodaje sił, masz jakiś plan i wiesz co ze sobą zrobić, a tak unoszę się na tafli wody i jest mi zupełnie obojętne gdzie poniesie mnie jej nurt.
chcę
stąd
wyjechać
na koniec świata
do Chicago.
sound the alarm it's the storm in the come
we're all getting even by the telephone
under the dream of a man in the sea
as a postcard written for Eleanor Rigby
Użytkownik wrwtatyutfggyhki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: 1518 akcentovaSzczęście pequenaestrella145. atanaZ ur u koleżanki nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwa:) milionvoicesinmysoulBędzie ładnie elmar656. naginiiiŻubr. ezekh114