Witajcie Kochane!
Nie było mnie kilka dni, ponieważ nie mogłam dodać wpisu, zdjęcie nie chciało mi się załadować, dopiero dzisiaj, teraz jakimś cudem dałam radę.
Spróbuję podsumować te 3 dni, kiedy tutaj nie pisałam. Kompletnie nie jestem zadowolona! Chce w końcu normalnie jeść i ćwiczyć. Dlaczego nie mam na to czasu? Ten tydzień pod względem szkoły będzie mega trudny. Nie wiem jakl dam radę. Około 7 rzeczy mamy do napisania (krtk i spr), oczywiście dojdą jakieś niezapowiedziane, odpowiedzi itd. Dlatego mam zamiar zaraz uciekac i coś ogarnąć, żeby się wyrobić i wszystko pięknie sobie napisać. Muszę, muszę, po prostu muszę. Nie mogę zawalić niczego, zwłaszcza matmy i angielskiego - to moje przedmioty rozszerzone i nie mogę zawalić. Ale dam radę, jakoś muszę.
Teraz spróbuję przedstawić Wam moje ostatnie 3 dni, kiedy mnie tutaj nie było.
Środa:
Bilans:
Ś: nic
O: miseczka zupki, potem kilka ciasteczek, ale na prawdę mało
K: dwie kanapeczki z serkiem, jajkiem, ogórkiem i pomidorem
Czwartek:
Bilans:
Ś: nic
O: miseczka zupki, kilka ciasteczek :/
K: nic
szczerze to do godziny 16 nie jadłam prawie nic, tylko taki mus owocowy z Kubusia, ale tam jest tylko 100g + woda mineralna
Piątek:
Bilans:
Ś: nic
O: miseczka zupki, dwie grzanki z serem żółtym
K : nic
dzisiaj tak niewiele, ponieważ miałam usg i do 14 nie mogłam nic jeść, o 15 wróciłam do domu, to wtedy dopiero zjadłam, a teraz nawet nie mam ochoty na nic.
Tak, wiem, wiem. To, co ostatnio jadłam to prawie nic. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale po prostu jakoś tak wyszło. Nie miałam ochoty, czasu... Ale szczerze, dzisiaj to na prawdę nie czułam głodu, było mi dobrze i jak zjadłam "obiad" to tak się zapchałam, że sobie nie wyobrażacie. Ale myślę, że od tego tygodnia wszystko się ureguluję, zacznę jeść normalnie, żeby mieć siłę na ćwiczenia i naukę, szkołę, te wszystkie stresy i trudności.
Od jutra będę karmiona czym popadnie, dlatego, że jadę na weekend do rodziny. I tam jestem ciągle pod kontrolą i mam jeść bardzo dużo. Pełno słodyczy itd... Mam nadzieję, że będę się powstrzymywać, a jak sobie nie poradzę? :( Tuczące obiadki babci, pyszne kolacyjki cioci... W dodatku do szkoły dostanę pewnie masę jedzenia a ostatnio przecież odzwyczaiłam się od jedzenia w szkole i chcę by tak już pozostało.
Trzymajcie za mnie kciuki! Proszę Was! :*
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną to też bez rewelki było. Ale od poniedziałku daję z siebie sto procent! Ciałko samo się nie wyrzeźbi, tłuszczyk sam się nie spali.
A Wy Kochane jeśli to czytacie, to prosze nie siedźcie i nie mówcie, że nie dacie rady, bo dacie. Postarajcie się i poćwiczcie cokolwiek. Na początku mogą to być zwykłe ćwiczenia - brzuszki, przysiady, pajacyki itd. Ale od czegoś trzeb zacząć! Nie siedźcie bezczynnie, zróbice coś, kilka ćwiczeń, wystarczy, będizesz wiedziała, że przynajmniej próbowałaś. A ja trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że dasz radę. Nie myśl też, że nie powstrzymasz się od słodyczy, powstrzymasz się. Nie odstawisz od raz wszystkich słodkości na bok - wiadome. Ale stopniowo. Zamiast 5 cukierków zjedz np 3, to już coś ;) Zrezygnuj z pepsi, wybierz mineralną. Odstaw słodzoną herbatkę, wybierz zieloną. Uwierz w siebie, a uwierzysz w swe możliwości!